4000 złotych dla rodziny, w której urodzi się niepełnosprawne dziecko. Informacja ta stała się motywem przewodnim przyjętej w ubiegłym tygodniu przez parlament ustawy „Za życiem". Magiczne 4000 zł znalazły się w tytułach niemal wszystkich gazet i portali informacyjnych. Kwota ta nie schodzi z ust polityków opozycji, którzy ustawę krytykują i mówią, że to jałmużna, że to upokarzające dla rodzin, że PiS usiłuje kupić sobie „spokój sumienia", itp. Przyjęte rozwiązanie krytykują również niektóre organizacje pro-life oraz rodziny, w których wychowują się niepełnosprawne dzieci.

Krytycy ustawy są pewni: jednorazowa zapomoga nie zachęci żadnej kobiety, która planuje usunięcie ciąży, do odstąpienia od tego zamiaru. Podobnie jak nie zachęci jej obietnica łatwiejszego dostępu do lekarzy, rehabilitacji, opieki prenatalnej, hospicyjnej czy darmowych środków medycznych.

Jakoś nikt specjalnie nie zauważa tego, że dotąd państwo nie miało żadnej oferty dla rodzin, w których ma się urodzić niepełnosprawne dziecko. Mogły one liczyć wyłącznie na becikowe, które otrzymuje każde nowo narodzone dziecko. Bez względu na stan zdrowia. O priorytetowym traktowaniu w dostępie do świadczeń zdrowotnych również mogły zapomnieć. Państwo ma dla nich jedynie głodowe zasiłki.

Ustawa „Za życiem" w wielu punktach jest niedoskonała. Można się zgodzić z argumentem, że w jakimś stopniu dyskryminuje dzieci. Pomoc mają bowiem otrzymać tylko te, u których wady stwierdzono na etapie prenatalnym. Te, u których ujawnią się one w pierwszych miesiącach życia, nie mogą na nią liczyć. To poważna niedoskonałość tej ustawy, ale do naprawienia. Zwłaszcza że rząd obiecuje, że do końca roku przedstawi kompleksowy program pomocy dla kobiet w tzw. trudnych ciążach oraz dla rodzin, które będą wychowywały niepełnosprawne dzieci. Wydaje się zatem, że warto na ów program zaczekać, traktując ustawę jako punkt wyjścia dalszych dyskusji.

Jednak rząd Beaty Szydło ma inny problem, o którym głośno się jednak nie mówi. Musi pilnie się zająć wypracowaniem rozwiązań pomocowych dla tych rodzin, które niepełnosprawnych już wychowują. Rodziny te od dawna domagają się zwiększenia świadczeń dla rodziców, którzy rezygnują z pracy, by poświęcić się choremu dziecku. Od lat dopominają się o zmiany w dostępie do terapii i rehabilitacji. Dotąd zbywano je jedynie obietnicami.