Nie ma dobrej passy nasz przystojny minister transportu Sławomir Nowak. Za jego (a właściwie całego rządu) plany stawiania kolejnych fotoradarów w celu "poprawienia bezpieczeństwa kierowców" (czytaj: załatania dziury w budżecie), obrywa mu się nawet od najwytrwalszych jego zwolenników. W zaskakująco wściekły (swoją drogą dość zabawny, choć raczej niezamierzony) sposób ministra zaatakował na portalu NaTemat.pl Tomasz Lis:
W Polsce jest za dużo wypadków drogowych. Zgoda. Trzeba z tym walczyć. Zgoda. Jak? Tu koniec zgody. Bo rząd, który nagle wziął sobie do serca bezpieczeństwo Polaków, ma tak naprawdę, cała reszta to totalna ściema, tylko jeden pomysł - fotoradary.
- zaczął Lis. Potem było już tylko ostrzej.
Rząd tak bardzo chce dbać o nasze bezpieczeństwo, że zyski z walki o nasze bezpieczeństwo zapisał już w budżecie. Bo oczywiście o bezpieczeństwo idzie. Czy nasza władza ma nas naprawdę aż za takich kretynów?
Bardzo przepraszam, ale minister Nowak mówiący, że za pomocą fotoradarów zwiększy moje bezpieczeństwo, przypomina mi facetów na parkingach, którzy mówią, żeby im dać "piątkę", to oni mi popilnują samochodu. Oczywiście płacę "piątkę", ze strachu, że mi go porysują. Czy panowie na parkingu chcą zadbać o bezpieczeństwo samochodu? Mam wrażenie, że w tym samym stopniu, co minister Nowak o moje.