Jeden spośród nielicznych już ludzi tzw. „dawnego autoramentu", czyli wyznających tradycyjne credo: „Bóg – Honor – Ojczyzna", będące dzisiaj dla wielu pustym dźwiękiem, śmiesznym bibelotem lub też parafiańskim „obciachem" w dobie, kiedy króluje postępowe „róbta co chceta", a źle wychowane gnoje mażą na murach: „patriotyzm to idiotyzm". Jesienią ukończyłby 86 lat.

Pochodził z rodu wielce zasłużonego dla ojczyzny (tak wojskowo, jak i kulturowo). Komuna go prześladowała – po II Wojnie ukrywał się aż przez pół dekady; ukrywał się również w jaruzelskim „stanie wojennym". Już kilka lat wcześniej (1975) objęto go całkowitym zakazem druku. Publikował więc w „podziemiu", bezdebitowo (był autorem m.in. słów oficjalnego hymny „Solidarności": „Solidarni, nasz jest ten dzień, a jutro jest nieznane..."). Po 1989 prześladował go wszechmocny „różowy" Salon.

Czytaj w tygodniku "Uważam Rze" oraz na uwazamrze.pl