Odpowie słynący z tropienia polskiego ciemnogrodu redaktor Pacewicz. Na łamach "GW" ogłasza zwycięstwo "Pana Prezydenta Polski" nad twórcą Antykomor.pl.
Już w maju uderzyła we Frycza ABW, odnajdując go o świcie we własnym łóżku. Po błyskotliwej akcji funkcjonariusze zabezpieczyli laptopa. Sukcesem funkcjonariusze muszą się jednak podzielić z prokuraturą w Tomaszowie Mazowieckim, która prowadziła śledztwo z najpiękniejszego artykułu kodeksu karnego: "Kto publicznie znieważa prezydenta RP podlega karze wolności do lat trzech" (art. 135 par. 2 kk). Jaka jasność, prostota. Żadnych półśrodków, grzywny, zawieszenia. Dla przestępstw najgroźniejszych dla kraju nie ma bowiem zmiłuj.
Dalej Pacewicz ironizuje, choć w sposób tak zawoalowany, że momentami trudno się połapać - czy kpi z działań ABW, czy potępia autora Antykomor.pl.
Porządek konstytucyjny, panie Frycz, czytać pan chyba umiesz? A kto stoi na jego straży? No, kto? Pan Prezydent. Jak pan strzelasz kupami w pana prezydenta, to strzelasz pan w Konstytucję, w Polskę, w bezpieczeństwo państwa, międzynarodową pozycję. Każdego z nas pan zanieczyszczasz. (...) „Jeżeli ktoś powie prezydentowi: spieprzaj dziadu", może się liczyć z aresztowaniem, najściem służb, procesem. Jeżeli to prezydent powie komuś »spieprzaj dziadu «, »dziad«może mu co najwyżej...”.
(...) Czy tak trudno im zrozumieć, że obywatele są ważni, ale są i Ważniejsi Obywatele, których musimy otoczyć czcią, bo symbolizują naszą wspólnotę narodową, bo są źródłem naszego porządku moralnego. Państwo to ja - mawiał pewien król. Moja godność to godność Państwa - mógłby dziś powiedzieć Pan Prezydent. A jeśli ktoś ma wątpliwości, że władze potrafią zadbać o Rzeczpospolitą, niech otworzy okno i zawoła: "Spieprzaj dziadu Komorowski".