Z jednej strony rację mają ci, którzy twierdzą, że układ się domknął i PO oraz PSL mają spokojne cztery lata na domknięcie układu. Na posprzątanie w mediach, na eliminację opozycji, na dobicie lewicy i marginalizację PiS. Że rozbiją klub Palikota i wyciągną z niego kilkunastu posłów, a samego Palikota zniszczą śledztwami prokuratorskimi. (...) Czekają nas cztery lata dominacji „systemu Tuska”.
Migalski pisze o Schetynie:
Od wczoraj bowiem widać, że premier wydał wyrok śmierci na Grzegorza Schetynę. Oddanie funkcji marszałka Sejmu wiernej sobie Ewie Kopacz i wciągnięcie Schetyny do rządu, czyli jako swojego podwładnego, jest w istocie początkiem anihilacji tego drugiego polityka, jako samodzielnego gracza. Teraz Tusk pozbawia go stanowiska, a potem odrze go z godności i odbierze ludzi w Platformie.
Europoseł wspomina o dwóch ewentualnościach:
Jeśli dzisiaj pokornie zgodzi się na dyktat Tuska, oznaczać to będzie jego powolny koniec jako polityka podmiotowego. Jeśli nie podejmie walki, skończy jak jego poprzednicy aspirujący do przewodzenia w PO. (...) Jeśli zdecyduje się dziś na walkę, jest w stanie stworzyć własne ugrupowanie i pozostać w polskiej polityce na lata, jako szef relewantnej formacji politycznej. Jak miałby to zrobić? W najbliższym czasie musiałby doprowadzić do secesji w klubie PO i założyć własny klub. Wystarczy mu 25-30 posłów (choć możliwości Schetyny są o wiele większe).