Mało jest ludzi Kościoła katolickiego w Polsce, którzy umieją tak roztropnie, spokojnie, mądrze wypowiadać się w sprawach publicznych. Wyważać racje, nie obrażać nikogo, nie obrażać się też za krytykę. Których głos, słyszany w różnych pozakościelnych mediach, łagodzi rozbujały antyklerykalizm, poprawia publiczny obraz Kościoła popsuty bardzo ostatnimi czasy. Redaktor senior "Tygodnika Powszechnego" jest niezawodnym kontynuatorem kilkudziesięcioletniej tradycji tego pisma, które otwierało mój Kościół na świat współczesny, służąc w ten sposób najlepiej jego misji ewangelizacyjnej. Nie była to jednak nigdy w Polsce tradycja jedyna.
Turnau kontynuuje i wskazuje, gdzie tkwi zło:
Byli i są wśród biskupów, księży i świeckich ludzie, dla których wciąż świat pozakościelny jest tak okropny, że można tylko rzucać na niego gromy, a kto nie rzuca, powinien milczeć. (...) Zamiast cieszyć się, że mają u siebie takiego luminarza, co przecież przynosi im zaszczyt, poniżają go podobną cenzurą. Myślę, że poniżają w ten sposób siebie samych. Podobnie jak redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski wstydzę się dzisiaj, że taka decyzja jest w moim Kościele w ogóle możliwa. I mam nadzieję, że zostanie cofnięta.