Przede wszystkim pytałam, jak się czuje. Odpowiedział, że jak po postrzale. Mówił też, że otworzył w gabinecie okno i strzelał w kierunku tego otwartego okna, żeby uniknąć rykoszetu. No i trudno, żebym nie zadała najważniejszego pytania - czy to była próba samobójcza.

Prokurator Przybył stwierdził, że tak, że postrzelił sobie jedynie policzek, bo ktoś poruszył klamką i próbował wejść do pokoju, w którym się znajdował. Mówił też, o tym, że trzeba uratować naczelnego prokuratora wojskowego gen. Parulskiego. Nie muszę dodawać, że to była bardzo dziwna rozmowa.