Gdy w ostatniej kampanii wyborczej Donald Tusk przemierzał Polskę tuskobusem, obiecywał Polakom lepsze życie, strumień płynących z Unii pieniędzy, nowoczesne autostrady, dobre szkoły, przyjazną służbę zdrowia i sukces na Euro 2012. Zapomniał tylko powiedzieć Polakom, że gdy wygra, podniesie wiek emerytalny, żeby państwo jak najkrócej płaciło im emerytury.
O podwyższeniu wieku emerytalnego:
Jeśli rząd chce reformować system emerytalny, powinien to robić tylko w imię dobra obywateli. Pieniądze przyszłych emerytów nie mogą służyć do zasypania dziury budżetowej. Dziś rząd straszy nas, że albo dłużej pracujemy, albo natychmiast podwyższy nam podatki, składkę zdrowotną etc. To jasno pokazuje, że intencje premiera i jego ekipy nie są szczere. Przekonują nas, że chodzi o to, byśmy dostawali wyższe emerytury, a tymczasem chcą po prostu mieć pieniądze na spłatę ogromnych długów, które powstały przez ostatnie cztery lata ich rządów.
Rządowi eksperci za wzór stawiają nam dziś Niemców czy Szwedów, którzy wydłużają wiek emerytalny. To tak, jakby porównywać konia do kucyka. Jeśli Polacy będą mogli korzystać z takiego standardu i jakości życia, jak mieszkańcy krajów zachodniej Europy, wtedy będzie można ich zapytać, czy chcą dłużej pracować.
Co na to PiS?