Prezydent Bronisław Komorowski zorganizował huczne 85. urodziny swego doradcy i pierwszego premiera III RP. Obecne było całe wspólne środowisko byłej Unii Demokratycznej z Adamem Michnikiem na czele. Oprócz naczelnego „Gazety Wyborczej” laudację wygłosił także z telebimu prezydent Lech Wałęsa – nie wspominając o rozpętanej przez siebie właśnie z Mazowieckim "wojnie na górze", co ostatecznie podzieliło obóz "Solidarności".
Jubilat, zabierając głos, powiedział m.in.:
Powinienem powiedzieć coś ważnego (…) Mam też, jak my tu wszyscy, swoje dzisiejsze troski, aby od pewnego czasu trwający pucz w Rzeczpospolitej nam się nie utrwalił w coś bardzo niedobrego, utrzymującego się. Ale wierzę w dobrą Polskę, wierzę w siłę tej dobrej Polski, bo tyle nam się udało. Nie można się było spodziewać, że tyle się uda, że po prostu niech ręka boska broni, nie wolno tego zmarnować. Nie wolno tego zmarnować.
Tomasz Wołek, komentując w TVN24, podzielał diagnozę byłego posła Koła Znak w Sejmie PRL:
Byłem na tej uroczystości i z przejęciem słuchałem tych słów Tadeusza Mazowieckiego, bo to jest człowiek, który nie rzuca słów na wiatr, nie epatuje tanią sensacją, jest bardzo wyważony, powściągliwy w opiniach i tym bardziej ta przestroga i ta obawa, tak dramatycznie wyrażona - bo to przecież mnóstwo przyjaciół – a tu taki wątek przykry, ale to znaczy, że coś jest na rzeczy. Jeżeli ludzie tego formatu tak mówią, to znaczy, że to nie dla epatowania takiego stanu rzeczy.