Żakowski w najnowszym komentarzu dla "GW" pisze, że nie ma żalu do ministra sprawiedliwości, ale:
Nie mam do Jarosława Gowina najmniejszego żalu o to, że - jak się wyraził - "ma w nosie literę przepisów", ponieważ "ważny jest ich duch". Moim zdaniem moralnej ocenie każdego obywatela podlega nie tylko litera, ale też duch przepisów. Każdy z nas ma moralne prawo złamać każdy przepis, który uważa za sprzeczny z jego odczuciem moralnym lub zdrowym rozsądkiem.
I dodaje:
Kiedy zwykły obywatel odrzuca literę prawa, ryzykuje, że państwo pociągnie go do odpowiedzialności. (...) Podobnie, gdy urzędnik, członek rządu, minister sprawiedliwości naruszy jakiś przepis (np. nielegalnie żąda akt z sądu), powinien być ukarany. Nawet jeśli ma rację moralną. Choćby tracąc część premii. Ale kiedy powtarza, że wykonując czynności urzędowe, nie będzie przestrzegał przepisów, bo wyżej stawia "ducha" praw, którego sobie jakkolwiek wyobraża, to zrywa umowę, na podstawie której otrzymał swój urząd. I musi się z nim pożegnać. Kropka.
Żakowski radzi co należy zrobić w razie gdyby Gowin nie chciał sam podać się do dymisji: