Rafał Ziemkiewicz to "lizus Kaczyńskiego", a poza tym "cwaniak i kombinator"

Ziemkiewicz celem marketingu internetowego? Publicysta „Uważam Rze” pisze na swoim blogu w interia.pl o "szambie" jaki komentujący wylewają pod jego tekstami

Publikacja: 06.10.2012 10:03

Rafał Ziemkiewicz to "lizus Kaczyńskiego", a poza tym "cwaniak i kombinator"

Foto: Fotorzepa, Magdalena Jodłowska Magdalena Jodłowska

Świadomość, że partia rządząca wydaje moje własne, podatnicze złotówki na wynajmowanie tzw. murzynów do klepania w klawisze i opluwania mnie na forach internetowych, kręcenia licznikami, zrzucania spod tekstu pozytywnych komentarzy i "plusowania" wpisywanych przez siebie samych obelg, dziwnie podnosi moje wyobrażenie o samym sobie. Widać te słowa mocno ich bolą, skoro wpisany zostałem na listę celów "marketingu internetowego", bo bodaj tak się ta pozycja nazywa w oficjalnych partyjnych rozliczeniach.

Ziemkiewicz pisze o pojawiających się pod jego tekstami komentarzach:

Nie jest też żadną nowością, że po ostatnich wyborach, w których PiS okazał się znacznie bardziej popularny wśród internautów, władza sypnęła kasą na nadrobienie zaniedbań w tej dziedzinie. Tradycyjna, poczciwa menda internetowa, bluzgająca z wewnętrznej potrzeby, wypierana jest bezpowrotnie przez znudzonych wyrobników. (...) Pracownicy agencji natomiast, niestety, wykonują tylko to, co dostają na kartce. Mają napisane, żeby na przykład w piątek około południa zająć się felietonem na INTERIA.PL, to się zajmują. Ale jak dodatkowo felieton ukaże się w środę, to już ich nie ma, bo tego w rozpisce nie mieli, i cały efekt "społeczność internautów stanowczo odrzuca oszczercze brednie pisowskiego oszołoma" diabli biorą.

I zebrał wszystkie wątki dla ułatwienia życia komentującym:

Co gorsza, wykonują swoją robotę na tyle niedbale, że nie trzeba im nawet wykradać tych kartek, żeby wiedzieć, co mają w wytycznych. Przewidywalne to jak wynik wyborów na Białorusi, w kółko tych samych kilka wypisanych przez przełożonego wątków. Na użytek zainteresowanych zbiorę je tutaj w krótki "FAK", żeby nie trzeba było wyławiać ich pojedynczo z wylewanego przez Partię pod kreskę szamba:

* Ziemkiewicz to lizus Kaczyńskiego. Kto ciekaw, niech zajrzy pod hasło "wielki konkurs Ziemkiewicza dla mend internetowych". Nagroda wciąż czeka na tego, kto znajdzie bodaj jeden wymagany cytat.

* Ziemkiewicz to cwaniak i kombinator, bo jest ubezpieczony w KRUS. Jako freelancer z wyboru, od 20 lat obywający się bez etatu i nie prowadzący działalności gospodarczej, zostałem przez III RP uznany za rolnika w chwili, gdy ożeniłem się z dziedziczką hektarów (obecnie jestem właścicielem 11-hektarowego gospodarstwa rolnego). Gdybym się temu nie podporządkował, ryzykowałbym kary za uchylanie się od obowiązku "ubezpieczenia społecznego". Rzecz dotyczy niewielu osób w Polsce, może kilkudziesięciu, głównie reżyserów teatralnych, aktorów i temu podobnych artystów, których dochody wpisywane są w PIT w rubryce "z przeniesienia praw majątkowych", ale, o ile mi wiadomo, ja jestem jedynym, który sam o całej sprawie od razu napisał jako o kompromitującym to państwo absurdzie.

* Ziemkiewicz mści się na Michniku za to, że go nie przyjął/wyrzucił z "Gazety Wyborczej". Nigdy tam nie pracowałem ani się o to nie ubiegałem, jest to całkowicie wyssane z palca.

* Ziemkiewicz za rządów PiS zarabiał kupę kasy w pisowskiej telewizji i państwowej "Rzepie", a teraz go odcięli od pieniążków i dlatego tak krytykuje Tuska. Policzyłem kiedyś z PIT-em w ręku, że w ostatnim roku rządów PiS, prowadząc autorski cotygodniowy program w TVP Info (średnio pół miliona widzów, 10 proc, tzw. udziału i podwojenie w czasie programu widowni tej stacji) oraz program w TVP Historia (też "ciągnący" antenę w górę), wymagający każdorazowo pewnej pracy przy przygotowaniu się do rozmów ze specjalistami od dawnych epok, przez cały rok zarobiłem w tej rzekomo "pisowskiej" firmie tyle, ile małżeństwo Lisów, według informacji prasowych, dostało od niej w niecałe dwa tygodnie.

* Ziemkiewicz w ogóle zarabia kupę kasy. I tu wreszcie musze przyznać rację - może nie kokosy, ale dość na swoje potrzeby. Bez ani jednej reklamy ze spółki skarbu państwa, komunikatów administracji państwowej, funduszy promocyjnych Unii i biznesu zarabiającego na życzliwości władzy, którymi watowane są nieustannie protuskowe media, i bez których dawno by większość z nich zdechła. Zarabiam wyłącznie dlatego, że ludzie kupują moje książki, że teksty w internecie mają bardzo dużo odsłon, a nazwisko jest w badaniach rynku rozpoznawalne i cenione. I jeszcze z tej części zarobków, które rabuje mi w podatkach rząd, utrzymuję pracowników "marketingu internetowego", którzy za chwilę przystąpią poniżej do wykonywania swych czynności służbowych. Pozostaję w nadziei, że może wreszcie dostaną jakieś nowe, ciekawsze kartki.

Świadomość, że partia rządząca wydaje moje własne, podatnicze złotówki na wynajmowanie tzw. murzynów do klepania w klawisze i opluwania mnie na forach internetowych, kręcenia licznikami, zrzucania spod tekstu pozytywnych komentarzy i "plusowania" wpisywanych przez siebie samych obelg, dziwnie podnosi moje wyobrażenie o samym sobie. Widać te słowa mocno ich bolą, skoro wpisany zostałem na listę celów "marketingu internetowego", bo bodaj tak się ta pozycja nazywa w oficjalnych partyjnych rozliczeniach.

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości