Niestety, proszę Państwa, ale okazuje się, że po sześciu latach od obalenia faszystowskiego reżimu J. Kaczafiego, w instytucjach państwowych nadal ukrywają się niedobici słudzy Wroga Demokracji, sabotując działania Najlepszego Rządu Wolnej Polski. Pierwszy niepokojący sygnał o takiej sytuacji dobiegł do nas stosunkowo niedawno, kiedy dolnośląscy działacze PO odnaleźli w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych słynnego "pisiora", którym natychmiast miał się zająć premier. Okazuje się jednak, że nie był to odizolowany przypadek. Ludzi poprzedniego reżimu, których w jakiś niewytłumaczalny sposób nie objęły czystki po chwalebnej rewolucji 2007 roku, jest więcej.
Nie ma jednak powodów do paniki. Możemy spać spokojnie, a gwarantem naszego spokojnego snu jest Kamil Sikora. Jeśli nie słyszeliście Państwo o nim - nie ma czym się martwić, bo z pewnością jeszcze usłyszycie. Otóż Kamil Sikora jest tym jedynym sprawiedliwym, nieustraszonym strażnikiem, Szymonem Wiesenthalem naszej epoki, łowcą pisiorów, jeźdźcem apokalipsy faszystów, heroldem depisyzacji. Ten redaktor portalu Tomasza Lisa - Natemat.pl przysłużył się dziś funkcjonowaniu naszego państwa poprzez wytropienie w kadrach naszej apolitycznej Telewizji Publicznej dwóch funkcjonariuszy poprzedniego systemu.
DePiSyzacja? Nie w TVP
- grzmi z nagłówka tekstu nasz bohater.
Politycy PiS i sprzyjające im media nieustannie pomstują na Platformę, która rękoma Juliusza Brauna miała dokonać w TVP prawdziwych czystek. Jednak, o ile rzeczywiście za największy dziennik telewizyjny stacji nie odpowiada już Jacek Karnowski, to w TVP nadal pracuje jego zastępczyni Marzena Paczuska. Firma zatrudnia też – i to za sowitą pensję – kuzyna braci Kaczyńskich Jana Marię Tomaszewskiego.