Reklama

Coraz gorsze "taśmy prawdy"

Nagranie z imprezy polityków PiS stanowczo rozczarowuje

Aktualizacja: 12.09.2013 02:06 Publikacja: 09.09.2013 16:24

Adam Hofman

Adam Hofman

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Jak już kiedyś wspominałem, jestem wielki wielbicielem tzw. taśm prawdy: nagrań, podsłuchów i innych zapisów pokazujących to, jak polityka wygląda za kulisami. I właściwie z tej perspektywy można by powiedzieć, że w ostatnich miesiącach mieliśmy szczęście. Dawno bowiem nie było takiego -nomen omen - zalewu przecieków. Trudno oprzeć się jednak przygnębiającemu wrażeniu, że wartość i jakość tych "taśm prawdy" uległy sporej inflacji. Co więcej, jakby przeciwnie do tego, czego moglibyśmy się spodziewać, coraz mniejsze sprawy uznawane są jako sensacje. Mieliśmy więc ostatnio mało eleganckie, lecz równie mało sensacyjne "taśmy premiera" z "pisiorem" roli głównej, były zupełnie nudne taśmy elbląskie, mieliśmy bardzo zabawną, ale mało odkrywczą korespondencję prywatną Przemysława Holochera z ONR. Teraz z kolei, kontynuując ten trend, tygodnik Wprost opublikował - i to jako temat okładkowy! - nagranie z PiS-owskiej imprezy w Mielcu. I żeby chociaż był tam jakiś seks-skandal, jakieś gorszące sceny, jakieś przepychanki, kłótnie czy karczemne awantury. Ale nie! Nie było nawet soczystych wulgaryzmów! Mamy tylko podchmielonych polityków drugiego garnituru (agent Tomek i Adam Hofman), snujących się powoli i gadających niewyraźnie o pierdołach, zaś największą atrakcją są jakieś sztubackie żarty na temat hofmanowego penisa.

Reklama
Reklama

Materiały nie pozostawiają złudzeń co do tego, jak politycy PiS zachowywali się na Podkarpaciu. Ewidentnie mają świadomość, że są obserwowani: w rozmowach kilkakrotnie się do tego odwołują. Tym bardziej może dziwić, jak i o czym rozmawiają czołowi przedstawiciele największej partii opozycyjnej.

Podczas jednej ze scen rzecznik partii przed swoim domkiem głośno rozmawia z pracownicami biura klubu. Sprawia wrażenie wzburzonego, choć głośne śmiechy wskazują, że sytuacja bawi towarzystwo.

- A niby gdzie to usłyszałaś? - mówi do jednej z pracownic. - Różne rzeczy można rozwiać plotki... Ale byś musiała to udowodnić.

- Ale ty powiedziałeś... - ripostuje kobieta. – Adam, to nie ja powiedziałam!

Reklama
Reklama

- Z tego wyciągnęłaś wniosek: „Masz małego penisa"? No to już na moją dumę... „Wyciągnij i pokaż".

- Nie! - krzyczy kobieta i odchodzi.

- Wszystkie rzeczy się robi vis a vis – towarzyszący Hofmanowi mężczyzna próbuje ją zatrzymać.

- Ponieważ są paparazzi w krzakach, tylko dlatego nie wyciągnę i nie pokażę – oświadcza Hofman.

- emocjonują się reporterzy pisma. I stwierdzają za pomocą "eksperta", że rozmowa prowadzona wśród głupich chichów i śmichów była molestowaniem seksualnym.Chciałoby się tylko zapytać wydawców pisma i Sylwestra Latkowskiego: z czym do ludzi?

Sensacyjny zapis imprezy znajdziemy poniżej (uwaga: grozi nudą)

Reklama
Reklama

Jak już kiedyś wspominałem, jestem wielki wielbicielem tzw. taśm prawdy: nagrań, podsłuchów i innych zapisów pokazujących to, jak polityka wygląda za kulisami. I właściwie z tej perspektywy można by powiedzieć, że w ostatnich miesiącach mieliśmy szczęście. Dawno bowiem nie było takiego -nomen omen - zalewu przecieków. Trudno oprzeć się jednak przygnębiającemu wrażeniu, że wartość i jakość tych "taśm prawdy" uległy sporej inflacji. Co więcej, jakby przeciwnie do tego, czego moglibyśmy się spodziewać, coraz mniejsze sprawy uznawane są jako sensacje. Mieliśmy więc ostatnio mało eleganckie, lecz równie mało sensacyjne "taśmy premiera" z "pisiorem" roli głównej, były zupełnie nudne taśmy elbląskie, mieliśmy bardzo zabawną, ale mało odkrywczą korespondencję prywatną Przemysława Holochera z ONR. Teraz z kolei, kontynuując ten trend, tygodnik Wprost opublikował - i to jako temat okładkowy! - nagranie z PiS-owskiej imprezy w Mielcu. I żeby chociaż był tam jakiś seks-skandal, jakieś gorszące sceny, jakieś przepychanki, kłótnie czy karczemne awantury. Ale nie! Nie było nawet soczystych wulgaryzmów! Mamy tylko podchmielonych polityków drugiego garnituru (agent Tomek i Adam Hofman), snujących się powoli i gadających niewyraźnie o pierdołach, zaś największą atrakcją są jakieś sztubackie żarty na temat hofmanowego penisa.

Reklama
Publicystyka
Wojciech Warski: Prezydent po exposé, przed zagraniczną podróżą
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Jak Polska w polityce międzynarodowej stała się statystą
Publicystyka
Robert Gwiazdowski: Prezydent czy nieprezydent? Śmiech przez łzy
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Andrzej Duda mógł być polskim Juanem Carlosem
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Ultimatum Trumpa? Putin szybko nie zakończy wojny z Ukrainą
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama