Kiedy Stefan Niesiołowski bierze się za pisanie, wszystkie dziennikarskie talenty bledną. Któż mógłby bowiem konkurować z kwiecistym językiem, niepodrabialnym, oryginalnym stylem, wyszukanymi metaforami i przede wszystkim żelazną logiką argumentacji posła Platformy? Dziś, sięgając po pióro i pisząc dla "Gazety Wyborczej" tekst pod znamiennym tytułem " Infekcja pisowskich kłamstw" znów zadał dziennikarstwu wielki cios.
Ten najsłynniejszy w Polsce entomolog zbeształ bowiem dziennikarzy za to, że ci traktują wypowiedzi PiS oraz głosy tzw. niepokornych jako głos w dyskusji, zamiast izolować ich, przez co doprowadzają do większej agresji i niższego poziomu debaty publicznej. Na szczęście, mamy posła Stefana, który obniża poziom agresji i podwyższa poziom kultury w sobie tylko znany, wyjątkowy sposób (najbardziej kulturalne i pokojowe fragmenty pogrubione):
To, co powinno być izolowane, jest traktowane jak uprawniona równorzędna opinia. Zdumiewające, że tak wielu dziennikarzy nie dostrzega szkodliwych dla demokracji efektów swoich działań, usprawiedliwiając podpalanie Polski
(...) Zainfekowanie nienawiścią i kłamstwem
sączonym codziennie przez tzw. niezależne lub niepokorne propisowskie środki przekazu - w rzeczywistości skrajnie lizusowskie, zakłamane i sprymityzowane - przez polityków całego radiomaryjno-pisowskiego obozu, czyli katoprawicy, w znacznym stopniu określa charakter współczesnej polityki polskiej