Izotoniczne parówki w liwajsach, czyli "natywny" obciach

Portal Natemat.pl kontynuuje tradycję łączenia bezwstydnej reklamy z "dziennikarstwem"

Publikacja: 03.10.2013 17:28

Tomasz Lis

Tomasz Lis

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Reklama natywna - tak wedle nowych standardów - którym hołduje portal Tomasza Lisa Natemat.pl - nazywa się teraz dość bezwstydne (choć trzeba przyznać, że zabawne) ubieranie reklamy w szaty dziennikarskiego tekstu. W dawnych czasach zdaje się, że nazywano to kryptoreklamą.

Najnowszym takim przedsięwzięciem - które chyba nie do końca zgodnie z zamierzeniem stało się hitem internetu - był tekst Tomasza Lisa o jego przygotowaniach do maratonu we Frankfurcie. Pan Tomasz daje się poznać jako zapalony i doświadczony amator biegania, który do biegów przygotowuje się na siłowni w hotelu "Hayatt" (pisownia oryginalna). Widzimy to zresztą na zdjęciu, gdzie redaktor Lis biega, pociągając z butelki życiodajny płyn o nazwie Powerade (zdjęcie można podziwiać tutaj)

Z tekstu możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy.

Jak trenuję?

Trochę na nosa, choć ramy mojego planu treningowego, to z jednej strony plan Wojtka Staszewskiego, z drugiej amerykański plan, który dał mi Jacek Olechowski(w zeszłym roku według tego planu złamał właśnie 3.10).

Na czym opieram nadzieję, że we Frankfurcie pobiegnę aż o 7 minut i 41 sekund szybciej?

1. Na wiosnę tylko dwa razy zrobiłem długie wybiegania dłuższe niż 25 km. Teraz aż 9 razy.

2. Na wiosnę w ogóle nie robiłem interwałów, teraz je robię i idzie mi naprawdę dobrze.

3. Jestem lżejszy. Teraz o jakieś 3 kg niż na miesiąc przed Hamburgiem. Za cztery tygodnie będę w sumie o 4 - 5 kg lżejszy(jeść!!!!!!!!!!!!).

(...)

Do najbliższego maratonu przygotowuję się od pięciu miesięcy. W pierwszych dwóch miesiącach zafundowałem sobie dużo treningu siłowego. Regularnie robię w sporych ilościach brzuszki. Już wiem, że na jakimś 37 km człowiek w tym samym stopniu co słabnącymi nogami, biegnie głową, brzuchem i rękoma.

Jako że jednak Tomasz Lis - mimo wszystko - jest tylko amatorem, niezbędna była opinia eksperta. Eksperta - czyli Ambasadora Marki Powerade - Roberta Korzeniowskiego.

Ten chwali redaktora Tomka:

Czytając program Twoich przygotowań do maratonu we Frankfurcie dostrzegam pełny profesjonalizm planu i zapał amatora godny kolejnej życiówki.

Lecz ma pewne zastrzeżenia:

Nie dostrzegłem jednak w Twoim komentarzu dotyczącym diety ani słowa o metodzie nawadniania organizmu. Jak wiesz zapewne, ten kto biega w stanie równowagi hydro- mineralnej, ma szansę zachować pełną sprawność wysiłkową aż do ostatniego kilometra. Regularnie trenuję z bidonem na pasku a na dłuższych treningach parkuję samochód tak by móc zamknąć pętle i do bidonowego nosidełka wrzucić nową porcję izotonicznego Powerade

Nie wiedzieć czemu, tekst stał się obiektem typowej już "szydery" ze strony złośliwych internautów.

@MajewskiMichal

widzialem calosc. slabo mi, musze sie napic. Powerade, rzecz jasna

Będzie odpowiedź? Isostar negocjuje z Baczyńskim z Polityki.

Prawdziwy MWzWM siedzi przed kompem w levisach czytając natemat.pl zajada się parówkami i popija Powerade.Z taką dietą długo nie pociągnie

Na te przycinki zareagował partner Lisa (i redaktor naczelny portalu), Tomasz Machała, który stwierdził, że szyderstwa to tylko odchodzącej do lamusa. Posłużył się przy tym cytatem z Lewisa Dvorkina z Forbesa:

"Tradycyjne dziennikarstwo wypracowało zestaw standardów, które długo i dobrze służyły mediom i ich odbiorcom. Teraz nadeszła jednak nowa era, a stare media nie mogą wymuszać swojej woli na nowej generacji dziennikarzy, czytelników i reklamodawców, gdy oni widzą rzeczy inaczej. Stara gwardia może mieć rację, ale może też się mylić, gdy chodzi o wpływ nowych produktów reklamowych na wiarygodność dziennikarską"

No cóż, za puentę niech zaś posłuży motto reklamy: "Możesz więcej niż myślisz". Rzeczywiście. Mogą.

Reklama natywna - tak wedle nowych standardów - którym hołduje portal Tomasza Lisa Natemat.pl - nazywa się teraz dość bezwstydne (choć trzeba przyznać, że zabawne) ubieranie reklamy w szaty dziennikarskiego tekstu. W dawnych czasach zdaje się, że nazywano to kryptoreklamą.

Najnowszym takim przedsięwzięciem - które chyba nie do końca zgodnie z zamierzeniem stało się hitem internetu - był tekst Tomasza Lisa o jego przygotowaniach do maratonu we Frankfurcie. Pan Tomasz daje się poznać jako zapalony i doświadczony amator biegania, który do biegów przygotowuje się na siłowni w hotelu "Hayatt" (pisownia oryginalna). Widzimy to zresztą na zdjęciu, gdzie redaktor Lis biega, pociągając z butelki życiodajny płyn o nazwie Powerade (zdjęcie można podziwiać tutaj)

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości