Od tygodni rosyjscy przywódcy - a za nimi rosyjskie media - ostrzegają Ukraińców - i cały świat - o hitlerowcach i antysemitach, którzy przejęli władzę na Ukrainie. Niestety, nie wszyscy (zaślepieni zapewne rusofobią) zdają się tych ostrzeżeń słuchać. A co najbardziej niepokojące, nie chcą ich słuchać sami zagrożeni tym antysemityzmem Żydzi. Rozmaici przedstawiciele środowisk żydowskich na Ukrainie zaprzeczali bowiem w ostatnim czasie, by jakkolwiek czuli się ze strony kijowskich faszystów. Co więcej, nawet wśród faszystkowskich władz nowej Ukrainy są ludzie o żydowskim pochodzeniu (nawet premier Jaceniuk ma podobno żydowskie korzenie). Co z tym zrobić? Jak uświadomić Żydom czyhające niebezpieczeństwo? Rosyjska telewizja państwowa Rossija-24 znalazła odpowiedź na to pytanie: ugościć w swoim studiu Aleksandra Prochanowa, słynnego rosyjskiego pisarza słynącego ze skrajnych i antysemickich poglądów ("Żydzi są przyczyną rosyjskiej nędzy"). O dziwo jednak, to nie Prochanow, popisał się w tej rozmowie większą troską o los starozakonnej ludności Ukrainy. Wyprzedziła go w tym prezenterka telewizji Ewelina Zakamskaja.
Prochanow: To dziwne, że organizacje żydowskie - europejskie i rosyjskie - wspierają Majdan. Czy oni nie zdają sobie sprawy, że własnymi rękami przybliżają się do drugiego Holokaustu?
Zakamskaja: Oni i pierwszy [Holokaust] przybliżyli także
Prochanow: To jest straszne, uderzająca jest ta ślepota, którą najwyraźniej powtarzają, ponieważ do 1933 roku w Europie było bardzo wiele organizacji liberalnych, które karmiły Fuhrera.
Zakamskaja: Tak