Reklama
Rozwiń
Reklama

Michał Szułdrzyński o rekonstrukcji rządu: Test niezależności Beaty Szydło

Niedawno rozmawiałem z pewnym zachodnim dyplomatą m.in. na temat polityki gospodarczej PiS.

Aktualizacja: 30.09.2016 07:59 Publikacja: 29.09.2016 20:30

Michał Szułdrzyński o rekonstrukcji rządu: Test niezależności Beaty Szydło

Foto: PAP, Jacek Turczyk

Mój rozmówca wychwalał Mateusza Morawieckiego i jego zasługi w uspokajaniu zagranicznych rynków. – To człowiek dobrze kojarzony w świecie, dlatego, gdy okazało się, że to on zarządza polską gospodarką, rozwiało się w naszym kraju wiele obaw – mówił.

Nie jest więc wykluczone, że gdy sytuacja gospodarcza w Polsce i w Europie robi się coraz bardziej napięta, wzmocnienie pozycji wicepremiera Morawieckiego jest sygnałem, który PiS wysyła za granicę.

A jaki sygnał płynie do wewnątrz? Politycy PiS interpretują rekonstrukcję rządu na dwa sposoby. Dominuje przekonanie, że skoro wicepremier narzekał, że przeszkodą w realizacji jego planu ma być brak wystarczających instrumentów – teraz dostał wszystkie do ręki i ma kilka miesięcy na pokazanie, co potrafi. Ale jeśli w ciągu roku czy półtora jego działania nie przyniosą efektów, prezes PiS będzie miał trochę czasu przed kolejnymi wyborami na próbę ratowania sytuacji. Bo zniecierpliwienie, by Morawiecki przedstawił konkrety, widać nie tylko wśród opozycji, ale też posłów partii rządzącej.

Niektórzy posłowie PiS idą jednak dalej w interpretacjach. Twierdzą, że wzmocnienie Morawieckiego to próba wykreowania dwóch delfinów. Jeśli wicepremier się sprawdzi, zostanie przez Kaczyńskiego namaszczony na następcę, odpowiedzialnego za sferę programową i ideologiczną. Drugim delfinem został Joachim Brudziński – od niedawna najważniejszy zastępca lidera PiS – który wykazał się dużym talentem organizacyjnym do zarządzania partią. – Prezes myśli o tym, by w przyszłości przekazać PiS temu tandemowi – sugeruje mój rozmówca.

Jakkolwiek by było, faktem jest, że rozszerzenie dominium Mateusza Morawieckiego w najbardziej kłopotliwym położeniu stawia Beatę Szydło. Nowa sytuacja to nie tylko test dla Morawieckiego. To również poważny sprawdzian dla pani premier, bo wyrósł jej potężny konkurent w rządzie, dysponujący w nim gigantyczną władzą.

Reklama
Reklama

Kolejne tygodnie pokażą, czy Szydło stanie się wyłącznie malowanym premierem, prowadzącym doskonały PR, lecz niemającym nic do powiedzenia w obozie władzy, czy też będzie walczyć o niezależność. Bo trudno będzie realizować podmiotową politykę rządowi, który sam nie będzie podmiotowy.

Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary
Publicystyka
Ambasador Norwegii: Niezawodni partnerzy w niepewnych czasach
Publicystyka
Rzecznik Muzeum Historii Polski o okrągłym stole: To dobra decyzja ponad podziałami
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czas Kissingerów i Brzezińskich dobiegł końca
Publicystyka
Kazimierz M. Ujazdowski: Suwerenny Trybunał Konstytucyjny bez pomocy TSUE
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama