Ciało czteroletniego Kevina znaleziono w 1998 roku niedaleko jeziora Arvika. Policja po przeprowadzonym śledztwie oskarżyła o śmierć dziecka dwóch chłopców, którzy mieli wepchnąć kij w gardło zamordowanego. W związku z faktem, że w momencie popełnienia zbrodni sprawcy mieli zaledwie 5 i 7 lat sprawa została zamknięta i przekazana opiece społecznej. Przeciwko chłopcom nie wszczęto postępowania karnego.
W toku śledztwa chłopcy przyznali się do winy, ale w ubiegłym roku szwedzki nadawca SVT i dziennik "Dagens Nyheter" rozpoczęli dziennikarskie śledztwo w tej sprawie kwestionujące zeznania złożone przez dzieci przed 20 laty. Dziennikarze zwrócili uwagę, że chłopcy przyznali się do winy po 31 długich przesłuchaniach, często prowadzonych bez obecności adwokata lub rodziców dzieci.
- Pamiętam, że płakałem i chciałem do mamy, ale nie mogłem do niej wyjść. To wspomnienie nigdy mnie nie opuści - powiedział jeden z braci w rozmowie ze szwedzkimi mediami.
Pod presją mediów prokuratura wznowiła postępowanie w tej sprawie i - po roku - śledczy oświadczyli, że dorosłych dziś mężczyzn nie można uznać za winnych zbrodni sprzed lat, ponieważ materiał dowodowy w tej sprawie jest bardzo słaby.
W toku postępowania prokuratura ustaliła bowiem, że nie ma żadnych dowodów na to, iż w momencie śmierci 4-latka bracia znajdowali się w miejscu, w którym doszło do zbrodni. Ponadto nawet zeznania niektórych świadków wskazywały, ze jest mało prawdopodobne, by chłopcy w ogóle byli na miejscu zbrodni w czasie, gdy do niej doszło. W 1998 roku policja uznała jednak, że Kevin został zamordowany w innym miejscu - a następnie przeniesiony nad jezioro. Nie wyjaśniła jednak w jaki sposób dwóch małych chłopców miało przenieść ciało 4-latka nie zostawiając za sobą żadnych śladów.