Ten nagły skok drobiu wiąże się z otwarciem rynku po ptasiej grypie. Popularność drobiu rośnie też trochę kosztem wieprzowiny – od maja Afrykański Pomór Świń wywindował ceny tego mięsa w Chinach o połowę, do 36 juanów (ok. 19 zł) za kilogram. Niestety, nie możemy tam eksportować wieprzowiny, bo od pięciu lat walczymy z tą samą epidemią. Chińczycy sięgają więc po tańsze zamienniki, czyli drób. A to mięso wysyłamy, na razie jako jedyni z UE, od lipca ubiegłego roku, choć też nie bez problemów – do rynku chińskiego dopuszczonych jest tylko pięciu polskich producentów. Nawet gigant Cedrob od lat czeka na zielone światło.
Chińczycy kupili też o 63 proc. więcej ekstraktu słodowego i 69 proc. więcej żywego drobiu (głównie piskląt). Milion euro więcej (wzrost o 34 proc.) przyniósł eksport proszków mlecznych. Ogromnie wzrosły zakupy tzw. pozostałych produktów zwierzęcych, pod którymi kryją się m.in. drobiowe dzioby, łapki i grzebienie, niesprzedawalne w Europie.
Rosnącym rynkiem jest żywność dla dzieci – tu nasz eksport rośnie, także dzięki powtarzającym się skandalom (np. melaniną w chińskim mleku dla dzieci). Unijna marka daje gwarancję dotrzymywania standardów jakości. – W eksporcie do Chin dobre jest to, że trafiają tam produkty finalne naszych producentów. Spada sprzedaż półproduktów, czyli np. serwatki, a coraz więcej sprzedaje się gotowych produktów. To daje wyższe marże – mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor biura Polskiej Izby Mleczarskiej. Część sukcesu przypisuje akcji promocyjnej pod hasłem „Trade milk – mleczne skarby", którą przed trzema laty izba rozpoczęła. Izba stawia na wsparcie producentów na miejscu, dwa razy w roku organizuje na targach w Chinach duże stoisko. Choć w porównaniu z Polakami, Chińczykami na głowę spożywają mleko w niemal śladowych ilościach, to atrakcyjność rynku leży w liczbie konsumentów z szybko rosnącej klasy średniej. Kolejnym kanałem zbytu jest szybko rosnąca branża hoteli i restauracji.
Nie brak niespodzianek
Statystyki eksportu nie są wolne od niespodzianek, w ubiegłym roku do Państwa Środka wysłaliśmy niemały, bo wart 12 mln zł ładunek... herbaty, a do Japonii niemal drugie tyle. Do tego wyspiarskiego kraju wysłaliśmy w tym roku nawet... filety rybne warte blisko 5 mln zł.
Rośnie także eksport piwa do Chin, jego wartość w tym roku sięgnęła do maja już 5 mln zł, o połowę więcej niż przed rokiem. Za dużą część odpowiada koncern Van Pur, który produkuje dla azjatyckich supermarketów piwa pod markami własnymi. W tamtejszych sklepach widoczne są też czasem pojedyncze piwa kraftowe z Polski, ale nie jest to jeszcze bardzo powszechne. Jeden z polskich producentów podbija Koreę Południową – eksport piwa do tego kraju skoczył w 2018 r. do 67 mln zł z zaledwie 17 mln zł rok wcześniej. A ponieważ do maja 2019 r. osiągnął już 29 mln zł, więc ma szanse pobić poprzedni rekord.
Tokio otwiera drzwi kuchenne
Dla polskiej żywności drzwi do Japonii zdecydowanie szerzej otworzyła umowa o wolnym handlu między UE a tym krajem. Eksport wzrósł w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2019 r. do 118,2 mln zł z 68 mln zł w analogicznym okresie ubiegłego roku. W całym 2018 r. wyniósł 264 mln zł. Eksport proszków mlecznych wzrósł dziesięciokrotnie, do maja osiągnął wartość 21 mln zł. Drugim motorem wzrostu była mrożona wołowina, której sprzedaż wzrosła do 15,3 mln zł z ponad 3 mln zł przed rokiem. – Ogromny wzrost jest skutkiem umowy o wolnym handlu. To bardzo dobry rynek na sery, masło, produkty delikatesowe – mówi Maliszewska.