Wśród Polaków, którzy pomagają ofiarom wojny, znajdują się tacy, którzy prowadzą przestępczy proceder. Czekają ich bardzo surowe kary – twierdzi wiceszef MSWiA.
Jedni ratują, inni rujnują
Młoda Ukrainka uciekająca przed wojną, która liczyła na wsparcie 49-letniego mieszkańca Wrocławia stała się jego ofiarą. Mężczyzna miał najpierw zorganizować jej lokum, a następnie zgwałcił. Policjanci już niecałe półtorej godziny po wysłuchaniu jej zeznań, zatrzymali mężczyznę. Jeśli zostanie udowodnione przestępstwo, grozi mu nawet 12 lat więzienia. Sąd nie zgodził się jednak na jego tymczasowe aresztowanie, ma policyjny dozór, a Zbigniew Ziobro zapowiedział złożenie zażalenia na decyzje sądu.
Czytaj więcej
- Wydałem polecenie złożenia zażalenia od niezrozumiałej decyzji sądu, który odmówił tymczasowego aresztowania podejrzanego o gwałt na uciekającej przed wojną młodej Ukraince - poinformował w niedzielę na Twitterze Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro.
To niejedyny przykład. Co i rusz z przygranicznych miejscowości dochodzą także informacje o podejrzanych busach, których kierowcy wyszukują młodych, samotnych Ukrainek. Proponują pomoc, ale wybranym kobietom, głównie bez dzieci.
- To rozpoznanie przed zabraniem ich do domów publicznych – twierdzą wolontariusze, którzy są uczuleni na takie sytuacje.