Od soboty medycy z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA pomagają Słowakom testować obywateli w kierunku Covid-19. Przetestowaliście 37,3 tys. osób. Zbieracie doświadczenia?
Dr n. med. Artur Zaczyński, zastępca dyrektora ds. medycznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie, dyrektor Szpitala Narodowego: Bardziej pomagamy, odpowiadając na prośbę premiera Słowacji Igora Matovicza. Słowacki system ochrony zdrowia stracił przepustowość i od miesiąca jest na granicy przepełnienia. Od 27 stycznia bez negatywnego wyniku testu nie będzie można wyjść z domu. Trudno mówić o zbieraniu doświadczenia, bo nie spodziewam się, by masowe testowanie miało być prowadzone w Polsce. Po pierwsze dlatego, że rozpoczęliśmy masowe szczepienia, co jest rozwiązaniem dużo bardziej ekonomicznym, a po drugie nie sądzę, by przy obecnych nastrojach i dużej nerwowości rząd decydował się na kolejny twardy lockdown. Po trzecie – masowe testowanie dużo łatwiej przeprowadzić w mniejszym kraju. A pamiętajmy, że na Słowacji mieszka 5,4 mln ludzi, siedmiokrotnie mniej niż w Polsce.
Czytaj także: Pytania o odszkodowanie w każdej fiolce szczepionki
Czy takie testowanie ma sens? Przecież kasetkowe testy antygenowe nie są najczulsze. Mogą przeoczyć zakażonego. Z drugiej strony – Covidem można się zakazić choćby w kolejce na taki test.
To prawda. Dlatego masowe testowanie to rodzaj remanentu społeczeństwa, który ma pokazać, ile osób w danym momencie zakaża SARS-CoV-2. Nie pokazuje nosicielstwa, a chorobowość, czyli to, ile jest osób z czynną infekcją wirusową. Akcja może działać prewencyjnie, bo jeśli się odizoluje od reszty osoby, które zakażają, można zmniejszać łańcuch transmisji w krótkim czasie. O wiele większe znaczenie dla dużych populacji mają masowe szczepienia, które właśnie zaczęły się w Polsce. Masowe testy byłyby stratą czasu, zasobów w postaci medyków, których lepiej wykorzystać przy szczepieniach. Jednak trzeba przyznać, że samo testowanie idzie Słowakom bardzo sprawnie. 250 punktów testowania korzysta z kodyfikacji QR. Numer każdego testu przypisany jest do punktu. System sczytuje wyniki, a pacjent dostaje certyfikat drukowany na miejscu. Jeśli wynik jest dodatni, pacjent na pacjenta nakłada się izolację, a na jego domowników - kwarantannę. Procesy są ustawione sprawnie - nie tworzy się zatorów przy rejestracji, a samo wymazywanie trwa kilka minut.