NFZ i lekarze znów na wojennej scieżce o refundację

Jedni lekarze są karani za to, że przepisywali recepty refundowane nieubezpieczonym. Inni muszą zwracać pieniądze za przepisywanie leków bez umowy z funduszem.

Publikacja: 28.03.2013 08:45

NFZ uznał, że student był nieubezpieczony, bo nie widniał w ogólnopolskiej bazie NFZ, czyli Centraln

NFZ uznał, że student był nieubezpieczony, bo nie widniał w ogólnopolskiej bazie NFZ, czyli Centralnym Wykazie Ubezpieczonych.

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Żurawski Bartłomiej Żurawski

Podkarpacki oddział NFZ kazał lekarzowi zwrócić pieniądze za leki przepisane w 2009 r. jednemu z pacjentów.

– Chory, któremu lekarz zaordynował te medykamenty, został ubezpieczony dopiero dwa tygodnie później, czyli w momencie wizyty w przychodni nie miał prawa do refundacji – tłumaczy Marek Jakubowicz, rzecznik prasowy podkarpackiego NFZ. Dlatego przychodnia Nasze Zdrowie w Tarnobrzegu, zatrudniająca medyka, musi teraz zwrócić do NFZ 635 zł wraz z odsetkami.

Przedstawiciele placówki złożyli odwołanie do centrali NFZ. Bronią się, że student, który trafił do niej w 2009 r., był ubezpieczony. Przyniósł ze sobą książeczkę ubezpieczeniową swojej mamy, podstemplowaną dwa tygodnie wcześniej przez jej pracodawcę. Lecznica ma nawet kopię tej książeczki w dokumentacji medycznej, ale NFZ w żaden sposób się do tego nie odniósł.

Uznał, że student był nieubezpieczony, bo nie widniał w ogólnopolskiej bazie NFZ, czyli Centralnym Wykazie Ubezpieczonych.

Co więcej, placówka kwestionuje potrącenie przez NFZ 600 zł z jej kontraktu. Zdaniem lekarzy, według umowy fundusz ma prawo tak postąpić dopiero po wyczerpaniu się drogi odwoławczej.

W sprawę zaangażowało się Porozumienie Zielonogórskie. Według ich informacji przypadków karania lekarzy za recepty wypisane przed kilkoma laty jest w kraju nawet 200.

– To bezprawne działanie NFZ. Lekarze dopełniali swoich obowiązków, bo sprawdzali przecież wtedy ubezpieczenie tak, jak było to możliwe. Nie działał jeszcze eWUŚ, a jedynym dowodem ubezpieczenia był dokument przynoszony przez pacjenta – mówi Mariusz Małecki z Porozumienia Zielonogórskiego.

Lekarze przypominają też, że przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia przy okazji prac nad ustawą refundacyjną obiecali przecież medykom abolicję. Mieli być niekarani wstecz za przepisywanie recept nieubezpieczonym pacjentom, bo często tego ubezpieczenia nie dało się rzetelnie sprawdzić.

Inny problem mają medycy z pomorskiego. W regionie wielu lekarzy przyjmujących prywatnie pacjentów nie zdecydowało się w czerwcu 2012 r. podpisać z NFZ aneksów do indywidualnych umów. Upoważniają one do wystawiania recept refundowanych. Ordynowali zatem przez kilka miesięcy leki refundowane bez dokumentów, a gdański NFZ to wyśledził. Kilkuset z nich nakazał zwrócić pieniądze.

– Przepisy są niespójne. Uważamy, że lekarzowi do wystawiania recept refundowanych nie jest potrzebna żadna umowa z NFZ. Prawo do refundacji to nie prawo lekarza, ale ubezpieczonego pacjenta, który do niego przychodzi – mówi Roman Budziński, prezes izby lekarskiej w Gdańsku.

Izba negocjuje teraz z NFZ. Wzięła w obronę około 30 lekarzy. Jeśli nie uda jej się dojść do porozumienia z funduszem, zamierza go pozwać.

Część prawników uważa jednak, że lepiej, aby lekarze podpisali jednak umowy z NFZ jako dysponentem pieniędzy na refundację. – Bez umowy medycy mogą wystawiać tylko recepty pełnopłatne – wyjaśnia adwokat Piotr Pawłowski.

Niektórzy medycy z Gdańska zdecydowali się więc zwrócić pieniądze funduszowi. Kwoty sięgały nawet 20–30 tys. zł, a lekarze, by spłacić dług, musieli pozaciągać kredyty.

Prawo drogowe
Rząd chce zabierać prawo jazdy aż na 5 lat. Eksperci: to dyskryminacja
Prawo karne
Zabójstwa emerytek w Warszawie. Eksperci: działanie sprawców było zaplanowane
Sądy i trybunały
Spór o zamrożone wynagrodzenia sędziów. Jest ważny wyrok TSUE
Sądy i trybunały
Sędzia Krzysztof Wiak: Izbę Kontroli „broni” jej dotychczasowe orzecznictwo
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Oświata i nauczyciele
Nauczyciel jak każdy, powinien mieć płacone za nadgodziny. Przełomowa uchwała SN
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”