Śledztwo w tej sprawie prowadziła niedawno Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Jak podaje "Dziennik Wschodni", ogrodnik-mecenas został oskarżony o wyłudzenie ze spółdzielni prawie 600 tys. zł. oraz próbę wyłudzenia dodatkowych 300 tys. zł.

Zarządzającym spółdzielnią chodziło o odzyskanie pieniędzy od Skarbu Państwa za budowę infrastruktury na swoich osiedlach. Spółdzielnia zainwestowała tam w budowę kotłowni i sieci centralnego ogrzewania. Do prowadzenia sprawy wyznaczono właśnie Zbigniewa D. ze Szczecina, uchodzącego za zdolnego prawnika, mającego już na koncie wygrane w podobnych sprawach. Faktycznie, Zbigniew D. zakończył sprawę sukcesem, a zadowolona spółdzielnia wypłaciła mu wynagrodzenie - 120 tys. zł. W końcu odzyskała przecież 7,6 mln zł. Z tym, że zwrot pieniędzy za inwestycję wynikał z obowiązujących przepisów i jedyne co należało zrobić, to złożyć odpowiedni wniosek w urzędzie wojewódzkim. Zbigniew D. więc go napisał i zaniósł. Za pośrednictwo nie trzeba było nic nikomu płacić. Ale po wygranej sprawie sprawdzony już w bojach Zbigniew D. otrzymał również 440 tys. zł. za poprowadzenie sprawy przeciwko Urzędowi Miasta w Lubartowie.

Prokuratura postawiła oskarżonemu zarzut oszustwa polegającego na wmawianiu władzom spółdzielni nieprawdziwych informacji o swoim rzekomym wykształceniu prawniczym. Sprawa jest już przekazana do Sądu Okręgowego w Lublinie. Wkrótce rozprawa.

[b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/07/10/ogrodnik-tez-moze-byc-mecenasem/]Skomentuj artykuł[/link][/b]