Grégoire de Fournas, członek partii Marine Le Pen straci też połowę pensji na dwa miesiące. Powiedział, że nie odnosił się do posła, ale do migrantów.
We francuskim parlamencie doszło do awantury po jego okrzyku w czwartek wieczorem. Natychmiast przerwano obrady i zażądano informacji, kto wygłosił komentarz, który pojawił się w momencie, gdy Carlos Martens Bilongo, ze skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej (LFI), kwestionował politykę rządu.
Bilongo, nauczyciel, zwracał się do organizacji humanitarnej SOS Mediterranée z prośbą o pomoc w znalezieniu portu chętnego do przyjęcia 234 migrantów uratowanych na morzu w ostatnich dniach. Powiedział, że był "głęboko zraniony i rozczarowany" uwagą De Fournas, ale był podbudowany po otrzymaniu wielu głosów wsparcia".
Rozpoczęte dochodzenie w tej sprawie będzie koncentrować się na tym, czy słowa padły pod adresem parlamentarzysty. W języku francuskim "Qu'il retourne en Afrique" (on) i "Qu'ils retournent en Afrique" (oni) są trudne do rozróżnienia, gdy się je wypowiada.
W piątek ogłoszono, że De Fournas dostanie zakaz uczestniczenia w sesjach parlamentu przez 15 dni i straci połowę pensji poselskiej na dwa miesiące - to najsurowsza sankcja, jaką dysponuje izba.