– PiS nie uznaje za stosowne, żeby reagować na spór pomiędzy wicepremierem Piotrem Glińskim a TVP dotyczący NGO-sów – oświadczyła rzecznik Klubu PiS Beata Mazurek. Najpierw Piotr Gliński wyraził podczas piątkowej konferencji gotowość do przepraszania za sugestie z materiałów w TVP, a potem w jej studiu dobitnie wyraził, co myśli, zapytany, za co właściwie chce przepraszać: – Przykro mi, że w Telewizji Publicznej, po zmianie politycznej, na którą ja harowałem przez wiele lat, tego rodzaju zarzuty mnie spotykają, nie wiem, jak mam to rozumieć, to jest jakiś koszmar, dom wariatów. Państwo żeście oszaleli z tymi programami dotyczącymi organizacji pozarządowych – mówił wicepremier.
Na konflikt zareagowała rzecznik Klubu PiS Beata Mazurek. Może uczyniła to także dlatego, że to pierwszy otwarty bunt polityka z koalicji rządzącej przeciw instytucji przejętej przez PiS. Ale to właśnie partia rządząca chciałaby jak najgłębiej ukryć. „Nie mamy wpływu na to, co emituje niezależna telewizja" – zapewniała pani rzecznik. Tych słów po prostu nie da się traktować poważnie. Chyba że przyjmiemy, iż na prezesa TVP Jacka Kurskiego nie ma wpływu prezes PiS Jarosław Kaczyński...
– Spór pomiędzy Telewizją Polską a wicepremierem Glińskim dotyczący NGO-sów powinien być rozstrzygnięty pomiędzy tymi dwiema stronami – wyjaśniała dalej pani rzecznik. Czy była to zachęta do skierowania przez prof. Glińskiego sprawy do sądu? No, bo na jakim innym gruncie wicepremier z partii rządzącej miałby rozstrzygać spory z „niezależną" telewizją?
Wypowiedzi wicepremiera to także ważny test w PiS na prawo do własnego zdania, języka, szczerości i wyrażania oburzenia nie tylko wobec opozycji. Jeśli ujdzie to prof. Glińskiemu na sucho, może ośmielić innych.
Opozycja i partyjni koledzy dość nieelegancko sugerują, że profesor poda tyły i zamilknie albo zacznie przepraszać za to, za co chciał przepraszać. Trzeba jednak pamiętać o kontekście tych wypowiedzi. Profesor broni dorobku swojego życia zawodowego, i nie tylko. Zarówno on, jak i jego żona od lat związani są z trzecim sektorem. To bardzo silna motywacja. Potężniejsza niż w zwykłych politycznych sporach tych, którzy takiego dorobku nie mają.