Zupełnie inaczej jest z Niemcami. Oni o nic się już nie kłócą (nie uwzględniam outsiderów, niszowych intelektualistów). Wspólnie, ponadpartyjnie, przedstawiają Europie i światu upudrowany, a czasem zafałszowany, wizerunek swojego kraju. I narzucają swoje widzenie historii, co w kwestii Trzeciej Rzeszy odbywa się kosztem prawdy i Polski.
Taka smutna refleksja naszła mnie po lekturze we wczorajszej „Rzeczpospolitej" tekstu o Domu Historii Europejskiej w Brukseli, którego autorką jest nasza korespondentka Anna Słojewska, mieszkająca w unijnej stolicy od kilkunastu lat. Wynika z niego, że jest to przedstawienie o historii zachodnioeuropejskiej w reżyserii niemieckich polityków, wspieranych przez asystentów naukowych z innych krajów (w tym jednego, niestety, z Polski).