Prezydent USA Joe Biden zorganizował Szczyt dla Demokracji. Konferencja została przeprowadzona w formie wirtualnej, a wśród uczestników jest prezydent Andrzej Duda.
W swoim wystąpieniu prezydent skupił się na sytuacji na Białorusi. "Cztery tygodnie po mojej reelekcji, gdy ponad 20 milionów moich Rodaków, Polek i Polaków, skorzystało z prawa głosu, nasi sąsiedzi, Białorusinki i Białorusini, zostali ponownie i w najbardziej brutalny sposób tego prawa pozbawieni" - mówił.
Duda przekonuje, że 180 kilometrów od Warszawy, na granicy Polski z Białorusią, znajduje się również granica demokracji.
- Na Białorusi nie ma dyskusji o systemie wyborczym, o polaryzacji, o mniejszościach i o ideologiach. To luksus nas, ludzi Zachodu. Tam troską jest, jak wyciągnąć z więzień 900 osób, których jedyną winą było pragnienie wolnych wyborów. I jak odsunąć od władzy rządzącego od 27 lat dyktatora, który łamiąc wszelkie cywilizowane zasady, sfałszował głosowanie i spacyfikował protesty - powiedział prezydent.
Przekonywał, że "Polska przed laty wzięła na siebie zobowiązanie bycia wsparciem dla demokracji w Europie Wschodniej, za co znajdujemy się na celowniku propagandy Kremla".