– Mam dość polityków próbujących wpływać na prokuratorów. Nie obchodzą mnie opcje polityczne, żadne Platformy Obywatelskie czy PiS-y i inne legitymacje partyjne. Nie zamierzam na to pozwalać i ulegać komukolwiek – oświadczył Robert Bednarczyk, szef Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
Chodzi o toczące się od ponad roku śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Urzędzie Miasta w Kraśniku. W poniedziałek „Rz“ ujawniła jego kulisy. Śledczy sprawdzają, czy burmistrz Kraśnika Piotr Czubiński, jeden z prominentnych działaczy lubelskiej PO, brał łapówki za umorzenia podatków i załatwienie pracy.
W sprawie zeznawał m.in. poseł PiS z Kraśnika Jarosław Stawiarski. Twierdził, że posiada ważne informacje. Zanim jednak stawił się w prokuraturze, poprosił partyjnego kolegę, byłego wojewodę Wojciecha Żukowskiego (teraz jest posłem PiS), by umówił go na spotkanie z prokuratorem. Żukowski zadzwonił do Bednarczyka. Trzy miesiące później Stawiarski został przesłuchany.
W lubelskim dodatku „Gazety Wyborczej“ napisano kilka dni temu, że po zeznaniach Stawiarskiego śledztwo nabrało tempa. W rozmowie z dziennikarzem lider lubelskiej PO Janusz Palikot zasugerował, że prokuratura działa w tej sprawie na zlecenie PiS. Publikacja zirytowała Roberta Bednarczyka. – To przykład skrajnej nierzetelności dziennikarza i haniebnych kłamstw wypowiedzianych pod nieuprawnioną tezę artykułu – komentował.
Przyznał jednak, że sprawa od dłuższego czasu ma polityczny wymiar. Ujawnił, że naciski odbiera i ze strony PiS, i PO. W sprawę zaangażował się także inny poseł z Kraśnika – Wojciech Wilk z PO (jeden z najbardziej zaufanych ludzi Czubińskiego, nim został parlamentarzystą, był m.in. jego zastępcą w kraśnickim magistracie). On z kolei uważa, że prokurator prowadzący sprawę namawiał świadka do składania fałszywych zeznań obciążających Czubińskiego. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Radomiu.