Spór wybuchł w piątek rano. Klub PiS domagał się informacji ministra sprawiedliwości na temat rzekomych nacisków na prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego, o których „Rz” pisała w środę. Śledczy na polecenie ówczesnego szefa resortu Zbigniewa Ziobry zapoznał Jarosława Kaczyńskiego (jeszcze nie premiera) z materiałami ze śledztwa w sprawie mafii paliwowej. PiS wnioskowało o przerwę na zwołanie Konwentu Seniorów, by poszerzył porządek obrad.

Jednak marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zarządził głosowanie nad wnioskiem. Rządząca większość go odrzuciła, a cały Klub PiS wyszedł z sali. – Marszałek złamał wszelkie zasady. W kraju, gdzie dzieją się takie rzeczy, demokracji już nie ma. Sytuacja naprawdę zaczyna przypominać Białoruś – oświadczył Jarosław Kaczyński. – To polityczna hucpa, żenujący spektakl – odpowiedział szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski. Komorowski odpiera zarzuty. Jego zdaniem PiS dostarczyło wniosek za późno, bo już po porannym posiedzeniu Konwentu. Ale nawet SLD przyznaje, że szanse na złożenie wniosku podczas Konwentu były mizerne, trwał zaledwie 5 minut. – Czuję, że jesteśmy ostatnio kneblowani – przyznał szef SLD Grzegorz Napieralski.

Jeszcze w piątek PiS złożyło do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nakłaniania prokuratorów do fałszywego oskarżenia Ziobry. Przeciw Miłoszewskiemu toczy się bowiem postępowanie dyscyplinarne. Sam Ziobro zaapelował do premiera i „jego funkcjonariuszy o nieczynienie krzywdy prokuratorowi, który zajmował się walką z mafią i tylko dlatego ma być dziś karany, że nie zdecydował się składać fałszywego świadectwa na byłego prokuratora generalnego”.