To była rekordowa wypłata. Pod koniec 2008 roku prezydent Lech Kaczyński ponad połowę swojego funduszu dyspozycyjnego wydał na nagrody dla pracowników – w sumie prawie 3,3 mln zł. Premie otrzymały 684 osoby – większość pracowników Kancelarii Prezydenta (305 z 400 zatrudnionych), 90 osób z Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a także prawie 300 funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu i pracowników gospodarstwa pomocniczego.
Wcześniej prezydenci wypłacali nagrody, ale wąskiej grupie pracowników, i to za szczególne osiągnięcia (w 2004 roku – 397,5 tys. zł, w 2005 roku – 269,8 tys. zł).
Najwyższa Izba Kontroli, która badała ubiegłoroczny budżet prezydenta, stwierdziła, że wydano pieniądze, które nie powinny być przeznaczone na wynagrodzenia. – Uznaliśmy, że Kancelaria Prezydenta nie powinna tego robić ze względu na wątpliwości prawne. Stanowisko to podtrzymało Kolegium NIK – tłumaczy rzecznik izby Paweł Biedziak.
Pieniądze funduszu dyspozycyjnego mogą być przeznaczone m.in. na wydatki dotyczące obsługi spotkań związanych ze świętami państwowymi i rocznicami wydarzeń historycznych, przyjmowanie ambasadorów, delegacji, zakup upominków, uroczystości wręczania orderów i odznaczeń oraz na realizację zadań o charakterze szczególnym.
Na tę ostatnią możliwość powołał się prezydent Lech Kaczyński, wypłacając nagrody. Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki tłumaczył kontrolerom, że premie przyznano pracownikom „w uznaniu szczególnych zasług”.