Takie stanowisko zostało potwierdzone na posiedzeniu delegacji europosłów PiS-u - potwierdził to Ryszard Czarnecki.
Sam Migalski uważa, że znalazł się w kuriozalnej sytuacji. - Sytuacja, w której nie jestem członkiem polskiej delegacji, a jestem członkiem EKR-u, wydaje mi się kuriozalna. Jak nie będę członkiem polskiej delegacji, to kim ja mam być? Rumunem, Szwedem, Niemcem? Nie wiem, co ze mnie zrobią - stwierdził. - Mogę się domyślać, że nie chodzi o mnie, tylko o mój głos - dodał.
Migalski ,uznał, że musi teraz przeanalizować całą sytuację i zastanowić się gdzie będzie mógł bardziej efektywnie działać - we frakcji, czy też poza nią. „Jeśli okaże się, że są szanse na realizacje moich obietnic wyborczych w grupie, wtedy zostanę, ale jeśli okaże się, że nie będę miał swobody działania, wtedy zostanę posłem niezależnym” - dodał.