rp.pl: W sobotę odbywa się w pana kraju druga tura wyborów prezydenckich. Walczą Zuzana Čaputová (w pierwszej turze 40,6 proc. głosów) i Maroš Šefčovič (18,7 proc.). O co toczy się gra? Czy to jest starcie między rządzącym od lat obozem partii Smer byłego premiera Roberta Ficy i Anty-Smeru czy może między Słowacją konserwatywną i liberalną, postępową?
Michal Hvorecký: To przede wszystkim rodzaj referendum na temat koalicji rządzącej, której kandydatem jest unijny komisarz Maroš Šefčovič. Dla całej opozycji i ruchów obywatelskich Zuzana Čaputová jest zaś nadzieją na zmiany. Ona uosabia demonstracje z zeszłego roku, które się przetoczyły przez Słowację po zabójstwie dziennikarza Jána Kuciaka, to pierwsze ogólnokrajowe wybory od tego wydarzenia. Jest wielka wola zmian. Čaputová na początku była outsiderem, nagle osiągnęła znacznie więcej, niż mogła zakładać, nabrała wiatru w żagle, została faworytem.