Czytaj więcej:

Santisteve rządzi miastem od dwóch lat. Do władzy doszedł pod hasłami walki z polityczną korupcją i establishmentem. Tymczasem - jak wytyka mu opozycja - sam chętnie korzysta z publicznych pieniędzy opłacając nimi prywatne potrzeby.

Burmistrz ze środków ratusza pokrył m.in. wizytę u fryzjera (koszt - 15,90 euro), zakup "środków do higieny osobistej" (jak wynika z przedstawionego rachunku był to żel do włosów). Z miejskiej kasy opłacono także pobyt burmistrza w Hotelu Plaza w La Corunii (koszt: 858 euro), gdzie burmistrz przebywał na spotkaniu organizowanym przez lokalną koalicję polityczną. Podczas pobytu w La Corunii burmistrz zjadł też obiad w restauracji El Cabildo (posiłek składał się z ośmiornicy, jajecznicy i dwóch kawałków sernika - koszt: 127,19 euro), za który też zapłacili podatnicy. Biuro burmistrza przekonuje jednak, że ta wizyta miała na celu "dobro publiczne".

To nie przekonuje jednak przeciwników politycznych Podemos, którzy domagają się zwrotu pieniędzy przez Santisteve.

"El Mundo" odnotowuje przy okazji, że Saragossa jest jednym z najbardziej zadłużonych miast w Hiszpanii - jej dług wynosi ok. 800 milionów euro.