Czy przez cztery lata rządów PiS udało się poprawić sytuację w służbie zdrowia?
Myślę, że częściowo się udało. Przede wszystkim stworzyliśmy podstawy do przeprowadzenia dalszych reform. Od lat marzeniem wszystkich osób działających w ochronie zdrowia jest zwiększenie nakładów do 6 proc. PKB. W czasie pierwszych rządów PiS w latach 2005–2007 śp. ministrowi Zbigniewowi Relidze już prawie się to udało. Zabrakło zaledwie kilku miesięcy, aby przyjąć odpowiednią ustawę. Później przez osiem lat rządów koalicji PO–PSL do sprawy nie wracano i dopiero kiedy odzyskaliśmy władzę w 2015 roku, zrealizowaliśmy ten postulat. Nakłady będą oczywiście zwiększane stopniowo – o kilkanaście miliardów co roku, bo równocześnie trzeba przeprowadzać inne reformy w ochronie zdrowia. Wprowadzamy dawno oczekiwaną informatyzację, a przypomnę, że nasi poprzednicy wydali kilkaset milionów na niedziałający system informatyczny. Wprowadziliśmy sieć szpitali i formę ryczałtowego rozliczania, a także ustawę o podstawowej opiece zdrowotnej. Ta ostatnia umożliwi wydzielenie puli pieniędzy na diagnostykę, którą będą mogli realizować lekarze rodzinni, co na pewno docelowo rozładuje kolejki u specjalistów.