Więcej osób pana lubi czy nie lubi?
Mam grono osób, które przeszło automatyczną selekcję, kiedy zakończyłem karierę. Zostali ze mną ludzie, którzy szanują mnie jako człowieka, a nie piłkarza czy byłego piłkarza. Ci ludzie wiedzą, kim jestem i jaki jestem. Nie szukam na siłę przyjaciół ani uwielbienia. Nie wszyscy muszą mnie kochać. Robię swoje, jestem, jaki byłem zawsze i tego nie zmienię. Nie interesuje mnie to, czy ktoś mnie lubi. Kiedy zacząłem komentować mecze w telewizji i wszedłem w świat Twittera i Instagrama, dowiedziałem się, że ktoś nie może mnie słuchać albo że wyłączył telewizor w 60. minucie, bo nie był w stanie znieść mojego głosu. Odpisuję na spokojnie, że zacząłem dobrze komentować dopiero od 62. minuty. Wiem, że nie robię wszystkiego idealnie i nigdy nie będę robił. Jeśli jednak miałbym przejmować się krytyką i wchodzić w dyskusję albo starać się każdemu dogodzić, to podejrzewam, że miałbym 120 kilogramów nadwagi ze stresu, a ze strachu bałbym się wyjść z domu.