Plus Minus: Staliśmy się świadkami i uczestnikami globalnego kryzysu. I nagle się okazało, że jedyną instancją, do jakiej możemy się odwołać, jest państwo. Czy to oznacza, że gospodarkę rynkową czeka jakaś przemiana, czy raczej niewiele się zmieni?
Nikt nie ma kryształowej kuli, ale wydaje mi się, że rola państwa się wzmocni. Przejdziemy z logiki specjalizacji do logiki autonomii. Jedno drugiego nie wyklucza, ale może dojść do przestawienia akcentów. Przy pewnym zaawansowaniu specjalizacja zmniejsza autonomię, co może być niepożądane lub wręcz niebezpieczne, i na odwrót.
O ile tę pierwszą można przeliczać na PKB, o tyle autonomia jest pojęciem pozaekonomicznym i politycznym. Nie oznacza to końca specjalizacji, ale będziemy na nią patrzeć pod kątem tego, co daje i zabiera autonomii.
Czy to znaczy, że spodziewa się pan deglobalizacji?
Niektóre przedsiębiorstwa są firmami systemowymi na poziomie danego państwa czy politycznie spójnego regionu i będą one – tak jak ich łańcuchy wartości – otoczone większą ochroną państwa. Podejrzewam, że będą to spółki z branży zdrowotnej, farmaceutyczne i możliwe, że telekomunikacyjne. Nie jest to deglobalizacja rozumiana jako powrót do epoki sprzed kilkuset lat, ale rodzaj selektywnej deglobalizacji.