Tu się wychowałem a poczynając pierwsze żeglarskie kroki na ełckim jeziorze, wiedziałem już, że będę podróżnikiem. Lubię wyzwania, stawianie ambitnych celów, a ta misja wymaga dużego zaangażowania i energii, bo na swojej drodze mamy niezwykle silnych konkurentów. Na lekcjach o sztuce przetrwania zapewniam, że na przekór okolicznościom, można wyjść cało nawet z pozornie beznadziejnej sytuacji. Trzeba tylko dać z siebie wszystko, jeśli ktoś nie wierzy – przegrywa.
Ja wierzę i prezydent Bronisław Komorowski także. Kiedy w kwietniu przyjął moją prośbę o pomoc, powiedział, że to od nas zależy, czy polska Kraina Wielkich Jezior zasłynie jeszcze szerzej niż dotychczas. "Pokażmy ten skarb innym! Niech region, w którym bogactwo przyrody harmonijnie łączy się z dziedzictwem kultury i historii, będzie wizytówką Polski za granicą"- napisał w swoim orędziu. Teraz przyjechał do Giżycka nie tylko aby spędzić weekend na jachcie w gronie przyjaciół i odpocząć od polityki, ale przede wszystkim, aby wezwać całą Polskę i zaapelować do wszystkich na świecie by poparli Mazury w walce o tytuł cudu natury.
Znalazłem się pośród sześciu zaproszonych na rejs gości. Dziewięciometrowa skromna żaglówka nie miała śladów technologii ani gadżetów. Nie kryłem zdziwienia, bo kilka lat temu żeglowałem na "Morning Star", 48-metrowym jachcie Silvio Berlusconiego, kupionym za 13 mln euro od Ruperta Murdocha. Cenne marmury, tekowe drzewo i 1000 m kw. żagli obsługiwanych przez system komputerowy. Na 10 pasażerów było 8 marynarzy i 4 kelnerów.
Tym razem jest zupełnie inaczej. Moi współtowarzysze zamierzają obcować z przyrodą w warunkach wybitnie spartańskich, siedem osób musi nawet zmieścić się w sześciu kojach. Od włoskiego premiera tchnęło dystansem i chłodem nawet podczas wakacyjnego żeglowania. Bronisław Komorowski w prywatnym wydaniu, bez marynarki i krawata staje sie Bronkiem. Życzliwy i bezpośredni, bez zarozumiałości, prosi mnie o przejęcie roli skipera i sam zabiera się wespół z pozostałymi do manewrów, cumy, szotów, kambuza, sprzątania.
Beztroska żegluga, poczucie wolności wyzwala apetyt zdrowej rywalizacji, ścigania się z innymi jachtami. Ceniący prywatność prezydent, nie ucieka od paparazzi. Po przejęciu steru, fotograf krążący w oddali na motorówce pstryka kilka zdjęć i ginie z oczu aby oddać materiał do agencji.