Reklama

Władysław Skonecki. Hazardzista, optymista, tenisista

100 lat temu urodził się Władysław Skonecki, wybitny polski tenisista, który życie miał niebanalne. Uciekł z komunistycznej Polski, osiągał sukcesy na Zachodzie, potem wrócił do kraju i wciąż grał tak, że do dziś w tenisowym środowisku jest legendą.

Publikacja: 10.07.2020 18:00

Rok 1956. Władysław Skonecki podczas meczu Polska – Austria na kortach warszawskiej Legii. To był je

Rok 1956. Władysław Skonecki podczas meczu Polska – Austria na kortach warszawskiej Legii. To był jego pierwszy występ w Polsce po powrocie do kraju, z którego uciekł pięć lat wcześniej

Foto: PAP/CAF

Pamiętam pyszną kawę w mieszkaniu Kordiana Tarasiewicza w połowie lat 70. Siedziałem z gospodarzem i Ernestem Wittmannem, przedwojennym tenisistą, który akurat przyleciał z Londynu. Rozmawialiśmy o Skoneckim. „Lubiłem słuchać, jak gra" – mówił Tarasiewicz. „Jak to słuchać?" – zapytałem. „Po jego uderzeniach rakieta wydawała bardzo charakterystyczny dźwięk. Najczystszy i niepowtarzalny".

Na dowód Tarasiewicz, znawca tenisa, były gracz i wieloletni działacz, opowiedział jeszcze jedną historię. Jest koniec kwietnia 1956 roku. Nasi walczą w Pucharze Davisa z Austrią. To pierwszy występ Skoneckiego w reprezentacji po pięcioletniej przerwie. Tarasiewicz ma blisko na korty Legii. Mieszka przy Górnośląskiej, więc musi tylko zejść 200 metrów w dół do Myśliwieckiej. Coś go zatrzymało w domu, jest spóźniony. Zasapany dobiega do pierwszej bramy. Porządkowy kładzie palec na ustach: „Cicho! Władek gra". „Przecież słyszę" – mówi Tarasiewicz.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
„Survive the Island”: Między wulkanem a paszczą rekina
Reklama
Reklama