Aktualizacja: 09.07.2020 15:50 Publikacja: 10.07.2020 18:00
Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński
Ten konkurs o Grand Prix odbywa się co pięć lat. Stają teoretycznie tylko wyselekcjonowani, duzi wystawcy z najlepszymi winami, ale i tak, przynajmniej z początku, najwięcej radości sprawiają ekscentrycy z prowincji, którzy na konkurs weszli z tragarzami. Był taki, sympatyczny nawet, który się uparł, że jego wino nie jest białe, tylko żółte. Tłumaczono mu, że białe to umowna kategoria, ale ten uparł się, że musi być żółte, bo ono nawet nazywa się Żółte Menelove+, i gadaj tu z takim. Inny ekscentryk bez krawata wywoływał awantury z szatniarzami i rozbijał szkło. Na jego tle gość z wąsem i fularem, który powiedział, że on zasadniczo wina cznia, bo sam robi piwo, i ma wywalone na to całe Grand Prix, był przynajmniej miły. Jak nikt nie widział, można z nim było wyskoczyć do toalety i dziabnąć trochę whisky, podobno też sam pędzi.
Wszyscy wiemy, że kiedyś było lepiej. Polityka wyglądała zupełnie inaczej, miała inny poziom i klimat, a debaty...
Nowy spektakl Teatru Współczesnego za dyrekcji Wojciecha Malajkata pokazuje, że warto szukać w teatrze wzruszenia.
Nadmierne i niepoprawne stosowanie leków to w Polsce plaga. Książka Arkadiusza Lorenca pokazuje tło tego problemu.
„Ale wtopa” to gra, przez którą można nieźle zdenerwować się na znajomych.
„Thunderbolts*” przypomina, że superbohaterowie wcale nie są doskonali.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas