Świat Króla Maciusia

Kreteńczyk powiedział, że wszyscy Kreteńczycy kłamią. To zdanie jest paradoksem Epimenidesa, logicznym labiryntem, z którego nie ma wyjścia.

Publikacja: 28.09.2013 13:00

Joanna Szczepkowska

Joanna Szczepkowska

Foto: Fotorzepa/Darek Golik

Red

Dręczono mnie nim w dzieciństwie i nie mogłam zasnąć, starając się zakończyć ten łańcuch – skoro Kreteńczyk powiedział, że wszyscy Kreteńczycy kłamią, to znaczy, że on kłamie też, a skoro kłamie też, to znaczy, że Kreteńczycy mówią prawdę, a jeśli tak, to znaczy, że Kreteńczyk prawdę mówi, że wszyscy kłamią... i tak do zwariowania.

Zdanie to wróciło do mnie nagle po przeczytaniu artykułu Jacka Żakowskiego w jednym z wakacyjnych wydań „Gazety Świątecznej" i znowu nie może się odczepić. Artykuł ma tytuł „Cała władza w ręce młodych". Na zdjęciu Jacek Żakowski w bardzo młodej koszulce, bardzo młodo upozowany uśmiecha się młodzieńczo do czytelnika. Cały artykuł natomiast ma wprowadzić ożywczą myśl, że świat starszych się zawalił i tylko młodzi powinni być przy głosie. Inaczej mówiąc, chodzi o to, żeby świat Króla Maciusia Pierwszego stał się rzeczywistością (przypominam: Król Maciuś Pierwszy cały sejm obsadził dziećmi) .

Oczywiście można się sprzeczać i krytykować samą treść artykułu, mnie jednak męczy taka logiczna pętla: Jacek Żakowski urodził się w 1957 roku. Młody nie jest. Jeśli więc starszy pan mówi: nie słuchajcie starszych, rację mają młodzi, to czy mamy go słuchać, czy nie? Bo jeśli mamy posłuchać starszego pana, to musimy uznać, że nie ma racji, a jeśli nie ma racji, to znaczy, że jednak starszych trzeba słuchać, a jeśli trzeba ich słuchać, to znaczy, że Żakowski nie ma racji... i tak do zwariowania.

Jest to zresztą o tyle ciekawe, że Jacek Żakowski jest wykładowcą w Collegium Civitas. Ma studentów. I teraz, co? Jak mają się zachować wobec słów swojego profesora? Jeśli szanują jego i jego słowa, to muszą go przestać słuchać, a jeśli przestaną go słuchać, to powinni przejąć katedrę. Według tego artykułu sam Jacek Żakowski zresztą powinien oddać ją w ręce swoich studentów. No bo co dalej właściwie. Jeśli przyjdą na jego wykład, jeśli dadzą do zrozumienia, że są mu podlegli, choćby odpowiadając na pytania egzaminacyjne, to tym samym okażą brak szacunku. Powinni w zasadzie, składając ukłon starszemu panu, sami podyktować mu pytania, na które on powinien odpowiedzieć.

Ten artykuł ukazał się w czasie wakacji, ale zajmuje mnie do dzisiaj nie ze względu na jego absurdalną treść, ale tak naprawdę ze względu na jego zapóźnienie. Przecież Dyktaturę Króla Maciusia mamy już dawno. Jaki więc sens poza przypodobaniem się realnej władzy ma tekst Jacka Żakowskiego? Nowy szef Miejskiego Biura Kultury Tomasz Janowski, który będzie zarządzał warszawskimi teatrami, bez ogródek powiedział w wywiadzie, że będzie wspierał tylko te miejsca, które angażują do pracy młodych ludzi. Nie ludzi zdolnych niezależnie od wieku, twórczych, tylko młodych. No, to chyba już się spełniło.

Więc ten felieton to nie tyle apel Żakowskiego, co po prostu lojalka. Ja się tylko zastanawiam, czy to jest naprawdę działanie zgodne z filozofią, jaką wypracowywał świat współczesny, kiedy nasze pokolenie tkwiło w komunie. A co w takim razie z walką przeciw „nietolerancji ze względu na wiek?" Czy to jest już przeżytek?

Janusz Korczak był jednym z najlepszych i najmądrzejszych autorów piszących dla najmłodszego pokolenia i taka też jest książka „Król Maciuś Pierwszy". Przypominam tylko: Mały król chciał dobrze, ale nie dał sobie rady. A oto kilka epizodów z mojego życia w świecie Króla Maciusia.

Zadzwoniono do mnie, żebym poczytała książeczkę w ramach akcji „Cała Polska czyta dzieciom", w tym wypadku organizowaną przez „samych młodych". Przysłano mi książkę o umierającej dziewczynce. Kiedy zadzwoniłam, dzieląc się wątpliwościami, czy to na pewno jest miejsce i czas na taki tekst, „młoda" odpowiedziała, że po pierwsze książkę napisała „młoda", a po drugie już to jest zapowiedziane w Internecie i jakby zmienić, to by wyszło na to, że ona źle pracuje.

Kiedy przyszłam na miejsce, po holu biegały trzyletnie dzieciaki całe gorące z duchoty. Okazało się, że mam czytać w tymże holu i właśnie dla tych dzieci. Nie można ich było zebrać, bo uwagę dzieciaków zajął otwarty barek z oranżadą, a potem ubikacja. Gdyby organizacją zajął się ktoś doświadczony, to wiedziałby, że małe dzieci głównie piją i siusiają.

Książkę o umierającej dziewczynce poczytałam sama dla siebie i dla „młodych", którzy w ten sposób mogli wpisać do CV zorganizowanie imprezy.

Epizod drugi. Niedawno reżyserowałam sztukę, a do scenografii – w ramach podlizywania się młodym – poprosiłam kogoś z tego pokolenia. Centrum mojej inscenizacji miała być huśtawka zastępująca samolot, dach i wszystko, co dzieje się „na górze". Kiedy postawiono dekoracje, okazało się, że huśtawka „nie wchodzi", i młoda osoba rzuciła nią w kulisy, klnąc po młodemu. Na nową huśtawkę było już za późno, poza tym przecież nie daj Boże, żeby się rozeszło, że ona źle pracuje.

Drugim elementem spektaklu był film paradokumentalny, który wymyśliłam w swojej adaptacji. Okazało się, że ściany są pokryte czymś takim, że film może być widoczny tylko dla części widzów. Kiedy zaprotestowałam, okazało się, że nie czuję „nowego", bo nikt już teraz się takimi rzeczami nie przejmuje, jeden widz widzi, a inny nie, i już. Po którymś ze spektakli przyszło do mnie kilkoro widzów rozczarowanych, że kupli bilety, ale nie zobaczyli wszystkiego, na przykład filmu.

Pointę kieruję do Jacka Żakowskiego: to młodzi ludzie przyszli z pretensjami. Ledwo po dwudziestce. Bo oni też bywają ofiarami władzy bez doświadczenia.

Dręczono mnie nim w dzieciństwie i nie mogłam zasnąć, starając się zakończyć ten łańcuch – skoro Kreteńczyk powiedział, że wszyscy Kreteńczycy kłamią, to znaczy, że on kłamie też, a skoro kłamie też, to znaczy, że Kreteńczycy mówią prawdę, a jeśli tak, to znaczy, że Kreteńczyk prawdę mówi, że wszyscy kłamią... i tak do zwariowania.

Zdanie to wróciło do mnie nagle po przeczytaniu artykułu Jacka Żakowskiego w jednym z wakacyjnych wydań „Gazety Świątecznej" i znowu nie może się odczepić. Artykuł ma tytuł „Cała władza w ręce młodych". Na zdjęciu Jacek Żakowski w bardzo młodej koszulce, bardzo młodo upozowany uśmiecha się młodzieńczo do czytelnika. Cały artykuł natomiast ma wprowadzić ożywczą myśl, że świat starszych się zawalił i tylko młodzi powinni być przy głosie. Inaczej mówiąc, chodzi o to, żeby świat Króla Maciusia Pierwszego stał się rzeczywistością (przypominam: Król Maciuś Pierwszy cały sejm obsadził dziećmi) .

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”