Płyta „Zabawa" to kolejny dowód artystycznego i kompozytorskiego kunsztu 36-letniego muzyka. Każdy z 11 utworów ma tu swój styl i jest wyrazisty, czasem oscylując na cienkiej granicy pomiędzy artyzmem a kiczem. Bo z jednej strony można na serio analizować teksty o „pszczole głaszczącej żądło kiedy pada deszcz" albo o braku możliwości ucieczki spowodowanym tym, że „Annuszka wylała olej", dopatrując się podobieństwa do tekściarstwa Michała Wiśniewskiego z Ich Troje. Ale z drugiej strony warto skupić się na muzycznej warstwie utworów, ich oryginalności, różnorodności i przebojowości, by w końcu przypomnieć sobie tytuł tej płyty. I chociaż w otwierającym, tytułowym utworze Zalewski przekonuje, że „życie to nie zabawa tylko zawody", to jego najnowsze muzyczne dziecko należy raczej do tego pierwszego gatunku.




Wspomniana „Annuszka" spełnia wszelkie kryteria przeboju roku. Doskonale łączy syntezatory i gitary, prowadząc nas w chwytliwej linii melodycznej. „Oddech" to zabawa w hip-hop i funk, a „Szpieg" w glam rocka, „Ojcowie" przypominają klimatem Lady Pank z płyty „O dwóch takich co ukradli Księżyc". „Grzeczny bądź" łączy styl Jana Bo z „Czarnymi słońcami" Kultu. Balladowe „Wszystko będzie dobrze" urzeka pięknem, a „Lustra" nakręcają energią.

Krótko mówiąc, „Zabawa" to płyta cudo – pełna muzycznych cytatów, a zarazem podpisana wyraźnym autorskim stylem Krzysztofa Zalewskiego.