Osporym pechu może dziś mówić ten podwładny prokuratora generalnego, który wysłuchawszy tyrad swojego pryncypała na temat konieczności traktowania z całą surowością także „drobniejszych, ale jakże uciążliwych, dolegliwych dla zwykłych ludzi przestępstw typu kradzieże kieszonkowe, kradzież zuchwała jak wyrwanie torebki, czyny o charakterze chuligańskim” przestępstw, w te deklaracje uwierzył i postanowił surowo potraktować Michała, który wspólnie z trzema innymi osobami napadł na przypadkową kobietę i przy próbie wyrwania torby uszkodził jej palec. Naiwny prokurator nie wziął pod uwagę okoliczności łagodzących, jak ta, że torba była tęczowa, a Michał brunatny. A to przecież zmienia wszystko, zwłaszcza prawną kwalifikację czynu.
Czytaj więcej
Franek Sterczewski: „To nieprawda, że protesty w Paryżu dzieją się z inicjatywy jakiejś grupy mig...
Zresztą, czy to na pewno było przestępstwo? Prokurator generalny na Twitterze pisał o ciężkiej karze „dla tych, którzy tak naprawdę nie popełniają zarzucanych im czynów”, dodając, że Michał, napadając z trzema osobami na kobietę, tylko „protestował przeciwko promowaniu lewackiej ideologii i homoseksualizmu”.
Licytację na podłości wygrał jednak Michał Woś – również wiceminister – nazywając wyrok na Michała „zbrodnią sądową”. Czy trzeba coś dodać do tego, jakie poczucie bezpieczeństwa z takimi szeryfami mają zwykli obywatele?
Jeszcze dalej zapędził się jego podwładny Marcin Warchoł, komentując odbicie Michała z więzienia: „TAK dla wolności, NIE dla tęczowej indoktrynacji i przemocy!”. Zamienił w ten sposób sprawcę napadu w ofiarę i odwrotnie.