Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 30.06.2025 18:04 Publikacja: 21.10.2022 17:00
Jacek Piechota jako minister gospodarki w rządzie Leszka Millera, październik 2002 rok
Foto: Marek Zawadka/Reporter
Plus Minus: Ukraina jest w kręgu zainteresowania polskich polityków, którzy są doradcami ukraińskich gremiów decyzyjnych, zostają szefami ukraińskich firm, z różnym szczęściem. A pan od 15 lat prowadzi Polsko-Ukraińską Izbę Gospodarczą. Co pana do tego skłoniło?
Po tylu latach sam już nie wiem, czy to był przypadek czy przeznaczenie. Będąc ministrem gospodarki w latach 2001–2005, byłem jednocześnie współprzewodniczącym międzyrządowej Komisji ds. Polsko-Ukraińskiej Współpracy Gospodarczej. Wtedy poznałem kilku ministrów w Ukrainie. Za czasów mojego urzędowania realizowaliśmy projekt ratunkowy dla Huty Częstochowa i przy tej okazji poznałem Sierhija Tarutę, jednego z ukraińskich oligarchów, prezesa Przemysłowego Związku Donbasu, który w wyniku prywatyzacji stał się właścicielem Huty Częstochowa. Poznałem też ówczesnego ministra rozwoju gospodarczego Ukrainy Ołeksandra Szłapaka i się z nim zaprzyjaźniłem. Kiedy w 2007 roku rozeszła się informacja, że odchodzę z polityki, ówczesny dyrektor Izby spytał, czy nie zechciałbym zostać jej prezesem. Zamierzałem zawodowo zająć się doradztwem gospodarczym, ale uznałem, że warto coś jeszcze robić społecznie. Zapytałem Saszę Szłapaka, czy mi pomoże, jeżeli zaangażuję się w Izbie. On był wtedy pierwszym zastępcą szefa Sekretariatu Prezydenta Ukrainy, ale zgodził się i zaprosił mnie do Kijowa na rozmowę.
Polityka nad Sekwaną to dziś pole eksperymentów, w tym wciągania do władzy partii dotąd izolowanych. Efekt – woj...
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Lubił się wygłupiać, miał dar naśladowania, był spontaniczny. Tymczasem utrwalono w Polakach wizerunek Fryderyka...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas