Właściwie powinnam wtedy napisać: „Jestem syjonistką", ale gdyby ONR zyskiwał na poparciu, to przecież różnica nie będzie brana pod uwagę. Po prostu każdy napotkany i domniemany Żyd będzie syjonistą. A wtedy... „powiesimy syjonistów", innymi słowy, każdego podejrzanego o syjonizm. Historia uczy: każdego Żyda.
Jasnych zdecydowanych słów oburzenia ze strony władzy nie ma. A przecież to Polacy wykrzykują słowa, których nie chcemy Polakom przypisywać. Przypisywanie nam słów o wieszaniu syjonistów to hańbienie Polaków. Ale kiedy hańba się dzieje, lepiej jej nie słyszeć. A słyszeć trzeba.
Dlaczego milczy nasz rząd, nasz prezydent, którzy przecież działają od razu, kiedy trzeba załatwić coś jednym cięciem? Bo tylko milczeniem nazwać można kilka zdawkowych potępiających słów. Nie jest to ta sama siła, z jaką obecna władza zabiera się do działania, kiedy naprawdę chce zmieniać stan rzeczy. ONR, krzycząc o wieszaniu polskich Żydów, nawołuje do ludobójstwa. I odzew władzy powinien być taki, jak wobec ludobójstwa. Inaczej nic nie jest warte opowiadanie o szlachetnej polskiej historii bez skazy. Grupa młodych Polaków przeszła ulicami, nawołując do masowej zbrodni. A przecież ta ekipa jako jedno z głównych zadań postawiła sobie pokazać Polaków chroniących Żydów w czasie wojny, a nie tych, którzy brali udział w bojówkach. Dlaczego sprzeciw jest tak słaby?
Powiem, co myślę, choć po żydowsku byłoby lepiej rozważać sprawy z różnych stron. Myślę – a raczej się boję – że powód jest prosty. Szeregi tak zwarte i gotowe jak na marszu ONR mogą być uznane za bardzo przydatne w boju, a przecież się zbroimy. Dlatego słowa, które wykrzykuje ONR, są przez ludzi władzy traktowane jako pewien folklor, głupota swoista młodości, a nie przestępstwo. Liczy się ich gotowość do walki.
Czy maszerujący wiedzą, co znaczy słowo „syjoniści"? Czy po prostu łatwiej znaleźć rym do tego słowa niż do słowa „Żyd"? ONR odbywa zapewne szkolenia na temat wszechobecnego syjonizmu, więc może należy uznać syjonizm za temat publicznej dyskusji? Nie byłoby źle rozmawiać o jasnych i ciemnych stronach w historii polskich Żydów bez posądzania o antysemityzm. Ci polscy królowie, którzy przyznawali Żydom kolejne przywileje i uchylali niekorzystne dla nich prawa, chętnie korzystali z żydowskich umysłów i umiejętności zarządzania. Nie sposób jednak powiedzieć, że naród ten ma jakiekolwiek cechy, które go wyróżniają od innych, choćby i dobre. Zależy, kto to powie i czy się to spodoba żydowskiej inteligencji. Bo przecież w Polsce istnieje środowisko inteligencji żydowskiej, ludzi, którzy jak przed wiekami chcą wpływać na kształt Polski i spierają się oń. Z całą pewnością istnieje grupa pragnąca Polski wolnej od władzy Kościoła. Ale czy w imię Polski żydowskiej? Raczej w imię światopoglądu kosmopolitycznego. Jak wyglądałaby historia Polski bez inteligencji żydowskiej?