"On nic nie umie” – ocenił umiejętności pianistyczne 16-letniego Bogusława Kaczyńskiego profesor Państwowej Średniej Szkoły Muzycznej w Warszawie. Poradził, aby młodzieniec odstawił trudniejsze nuty i zaczął od etiud dla dzieci. Ostatecznie ukończył wydział kompozycji, a już na pierwszym roku studiów dostrzeżono jego żarliwą miłość do opery.
Ukształtowała go Opera Warszawska lat 60., wtedy okno na świat i salon towarzyski. Onieśmielony prowincjusz szybko zyskał pewność siebie i wrósł w życie artystyczne stolicy. Ubóstwiał śpiewaków. Był zawsze tam, gdzie działo się coś pięknego. W krótkim czasie stał się wielką gwiazdą telewizyjną. Popularyzator muzyki poważnej zaraził Polskę miłością do opery i operetki, ośmielił do kontaktu ze sztuką wysoką. Złośliwi sugerowali, że nawet miotłę umiałby wpakować publiczności jako nową gwiazdę, gdyby się postarał. On sam nie przejmował się krytyką i żartował, aby tylko nie przekręcali jego nazwiska.