W okresie zimnej wojny była to całkiem przydatna, niezbyt duża, ale prężna organizacja, na której forum można było bronić praw człowieka i informować o prześladowaniach w krajach komunistycznych. Po zakończeniu zimnej wojny OBWE stało się czymś w rodzaju miniONZ – należy doń prawie 60 krajów, a organizacja wydzieliła 14 organów i pięć „mechanizmów", cokolwiek by to miało znaczyć, których wyliczanie przyprawia o zawrót głowy: Sekretariat, Sekretarz Generalny, Wysoka Rada, Rada Ministerialna, Rada Stała, Wysoki Komisarz, Urzędujący Przewodniczący i tak dalej. Od jakiegoś czasu wygląda na to, że Zachód machnął ręką na tę organizację, tak jak zresztą na ONZ, i tylko przyjmuje jakieś rezolucje, które nie mają żadnych konsekwencji. I oczywiście pokrywa większość środków, które idą na utrzymanie i podróże tysięcy urzędników i „wolontariuszy".