W pociągach najlepiej widać poziom naszej świadomości. Niektórzy pasażerowie siedzą bez maseczek, demonstracyjnie patrząc na tych, którzy „duszą się” z własnej woli, jak na naiwnych konsumentów propagandy. Oni po prostu w zagrożenie nie wierzą, więc nie odczuwają strachu. O wiele ciekawsza jest ta grupa pasażerów, którzy zakładają maseczki, by po chwili ściągnąć je z nosa. Tak jest przecież wygodniej, oddycha się lepiej. Oczywiście, ale nos jest znacznie silniejszym „transporterem” zarazków niż usta. Taką myśl jednak większość ludzi odrzuca. Bo w głębi duszy dominuje w ludziach przekonanie, że to wszystko jest trochę „na niby”. Owszem, trzeba się zachowywać przyzwoicie w ramach oficjalnych norm, ale przecież to, co oficjalne, ma taką samą wartość jak reklama szamponu. Nie ma znaczenia, czy pasażer z odkrytym nosem jest za czy przeciw PiS. Sceptycyzm sięga głębiej niż polityka. Rządzi nami rynek, a rynek rządzi się propagandą.