Reklama

Budda siedzący pod Trump Tower

„Sukcesja" jest jak koń trojański: z zewnątrz opowiada o dynastycznym koncernie medialnym w czasach późnego kapitalizmu w Ameryce. Ale pod epicką powłoką kryje się intymna opowieść o rodzinie i o krzywdach, jakie jej członkowie sobie wzajemnie wyrządzają - mówi Jeremy Strong, aktor.

Publikacja: 26.11.2021 10:00

Kadr z serialu „Sukcesja"

Kadr z serialu „Sukcesja"

Foto: HBO

Plus Minus: Serial „Sukcesja" jest przez wielu postrzegany jako opowieść o „amerykańskości". Tymczasem pan od kilku lat mieszka w Danii, w całkiem innej mentalnie, społecznie i kulturowo przestrzeni. Czy to jakoś wpływa na pana postrzeganie tej produkcji?

Właściwie to nie. Praca aktora w pewnym sensie polega na byciu pustym naczyniem. Trochę jak to, co w buddyzmie zen określa się mianem „shoshin" – „umysł początkującego" („shoshin" odnosi się do idei uwolnienia się od uprzedzeń i zachowania postawy otwartości podczas studiowania przedmiotu – red.). Chodzi o oczyszczenie się ze wszystkiego. By, niczym puste naczynie, być gotowym przyjąć coś nowego.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
Ścigany milczeniem
Plus Minus
Donald Trump wciąż fascynuje się Rosją. A Władimir Putin tylko na tym korzysta
Plus Minus
„Przy stole Jane Austen”: Schabowy rozważny i romantyczny
Plus Minus
„Langer”: Niedopisana dekoratorka i mdły arystokrata
Plus Minus
„Niewidzialny pożar. Ukryte koszty zmian klimatycznych”: Wolno płonąca planeta
Reklama
Reklama