Mikołaj Pawlak, rzecznik praw dziecka, wybrał się wreszcie nad polsko-białoruską granicę, żeby osobiście zweryfikować liczne doniesienia o wwożeniu nielegalnych migrantów – w tym nawet rocznych dzieci – na pas przygraniczny i pozostawiania ich tam samym sobie. Zdaniem rzecznika nic takiego nie ma miejsca, a wszyscy złapani przez Straż Graniczną migranci są odwożeni albo do ośrodków dla cudzoziemców (jeśli zgłaszają chęć ubiegania się o ochronę międzynarodową), albo „w bezpiecznych warunkach" są przekazywani pod opiekę pograniczników białoruskich. Rzecznik przyznał jednak, że zarówno białoruskie służby, jak i sami migranci, żeby wymusić na polskiej Straży Granicznej łagodniejsze traktowanie, celowo rozbierają dzieci z butów, żeby obdarte i wyziębione skuteczniej działały na emocje obserwatorów i samych pograniczników.