Stało się – przegrywamy, ponosimy klęskę, ale zadziorny chór zagłusza wszystko swoim optymizmem – „Nic się nie stało…”. Pozwólcie państwo, że przytoczę z pamięci radiową relację z Vancouver, którą usłyszałem 20 lutego, wracając z premiery „Dozorcy” w Teatrze Narodowym: „Wokół nas leży śnieg, unosi się zapach wiosny, zapach zwycięstwa, zapach Adama. Piękniejszy zapach ma tylko Ammann”. Simmon zdobył złoto, Małysz zdobył srebro – dodaję dla porządku.
Nie godzę się na to. Trzeba wygrywać, nie cieszyć się z brązu. Wart jest tylko zwycięzca. Uczmy tego dzieci. Nie ma żadnego pudła, pierwszej dziesiątki – bzdura – jest tylko zwycięzca. Nie można się całe życie pocieszać jak w przedszkolu, na szczycie jest tylko jeden. Czy w piłce, czy w biegu na 100 m przez płotki, czy na scenie. Nie ma pojęcia siódmego tenora – jest tylko pierwszy tenor. Nie ma drugiej tancerki – jest primabalerina. Ktoś wynalazł szczepionkę na grypę – to jeden – tylko jeden. Na szczycie jest miejsce tylko dla jednego. Na Mount Everest wszedł jeden – Hillary. A reszta? Kto zna ich nazwiska? To pocieszanie jest jak poprzestawanie na małym. A w tym przypadku potrzebna jest ambicja i pycha, żeby zajść jak najdalej. Tu trzeba wygrać, a nie zapewniać, że „nic nie szkodzi”. Szkodzi. Słowacja już prowadzi 4:0 – nic się nie stało?! Kostium pływaka był nieaerodynamiczny? Koleżanki biegaczki chorują na astmę i mają rozszerzone pęcherzyki płucne? A co mnie to obchodzi!
Nie ma honorowych porażek, nie ma „o włos przegranych” – rację mają tylko zwycięzcy. Nie wystarcza 17. miejsce, nie wystarcza tłumaczenie, że ze Słowacją przegrała nawet Anglia. Mamy dość klęsk – chcemy wygrywać. Kto zawiódł – dostaje gwizdy. Kto pokonał siebie – osiągnięcia przekuwa na pieniądze (i to duże), bo dostaje nie tylko orzełka na śniegu „od sponsora polskiej reprezentacji 2010”.
A propos reprezentacji – niedawno media ogłosiły, że część obiektów na Euro 2012 nie powstanie, a te które powstaną, będą odnowionymi starymi obiektami. Nie warto już nawet pytać, co powstanie i w jakim tempie oraz co oznacza słowo „nowy”.
Nic dziwnego, że takie zbiorowisko – zwolenników piwa i „Polak potrafi” – jak spotka prawdziwą przeszkodę, pęka. To tacy ludzie decydują, że ceną za zdobycie kiosku z papierosami jest hekatomba. 250 tysięcy zabitych – stolica spalona – „nic się nie stało…”. Nie, na to nie ma zgody. Rację ma tylko ten, co wygrywa.